testy / Moog

09.10.2016r.

Moog Mother - 32- Test

Moog Mother-32

Moog od samego początku był obiektem westchnień muzyków na całym świecie. Pokochaliśmy design, wykończenie, jakość oraz doskonałe brzmienie. Wybitna marka tworzy znów wybitny produkt? Mother-32, to instrument idealny do eksperymentów muzycznych. Posiada wbudowany sekwencer i to co najciekawsze, sporą matrycę z wejściami i wyjściami. Tak! To taki pół-modular, więc jego możliwośći nie kończą się na tym co daje panel. Kable w ruch, gdzie czeka nas odkrywanie kolejnych, nietuzinkowych dźwięków. To również doskonała forma lekcji. Wiadomo, że poprzez zabawę uczymy się najszybciej, a Mother -32 daje nam mnóstwo świetnej zabawy! 

Wygląd:

Ten instrument jest samowystarczalny. Obecność sekwencera sprawia, że nie potrzebujemy klawiatury MIDI. Syntezator możemy postawić na biurku, lub zamontować w racku, ale kto by zasłaniał tak ładne boczki :)? Obudowa to profil blachy, który wysunięty jest w stronę grającego. Generalnie, to bardzo wygodny układ. Instrument nie jest jakiś ogromny. Można go swobodnie zabrać wszędzie, lub…zamontować w eurorack i ruszyć w trasę. Drewniane boczki to symbol dostojności. W dobie wszędobylskiego plastiku to wykończenie jest niczym drewniane inkrustacje w samochodach klasy wyższej.

Panel sterowania nie został podzielony na żadne sekcje, co przy pierwszym kontakcie może troszkę dezorientować, ale bez obaw. Nie projektowali tego amatorzy, tylko zawodowcy z mega doświadczeniem, więc ma to swoją logikę.

No i skoro full analog, to brak presetów. Producent dostarczył nam szablon, który przystawiając do panelu możemy „zapisać” preset na kartce papieru. Producent daje też w takiej formie swoje presety. Mamy więc „Metal Snare”. „8-bit percussion”, czy „Short Brass”. Wystarczy skopiować ustawienia z instrukcji. A skoro już jesteśmy przy dodatkach producenta - oprócz instrukcji, kabli, zasilacza - otrzymujemy kasetę. Na dwóch stronach znajdziemy 15 min materiału muzycznego autorstwa TALsounds, który delikatnie mówiąc, jest dość specyficznym gatunkiem i spodoba się wybrańcom. 

Ci, którzy pożegnali się dawno z kaseciakiem - nie martwcie się. Znalazłem to samo w Internecie. Posłuchacie to pod poniższym linkiem, tylko ciężko nie złapać doła :).

https://talsounds.bandcamp.com/releases 

W komplecie mamy jeszcze mały śrubokręcik, służący do kalibracji instrumentu. Z tyłu Mother posiada wyjście monofoniczne, które pełni również rolę wyjścia słuchawkowego. 

 

Sam instrument skomplikowany w obsłudze aż tak nie jest. Jego tor syntezy jest w zasadzie prosty. Mamy oscylator, który zapewnia nam dwie fale piłokształtną oraz prostokątną. Na panelu znajdziemy również generator szumu białego. Nie ma tutaj zmiany na inny rodzaj szumu, a tylko regulacja głośności, a w zasadzie proporcji pomiędzy oscylatorem a szumem. Tutaj informacja dla lubiących eksperymenty. Wykorzystując wejście EXT Audio zastąpimy szum naszym sygnałem. Następnym elementem w torze syntezy jest filtr. To jest to, za co kochamy Mooga. Filtracja jest jak zawsze świetna, a wspomnieć należy, że mamy do wyboru tryb górno lub dolno-przepustowy. Oczywiście w syntezatorze nie mogło zabraknąć LFO o dwóch przebiegach (prostokąt/trójkąt) oraz wzmacniacza sterowanego napięciem. Obwiednia wzmacniacza składa się z Attack oraz Decay, w której dodatkowo możemy ustawić Sustain poprzez włączenie, lub wyłączenie go. Mówiłem, że niewiele. Mooga nie kupuje się tylko dla brzmienia. Kupuje się go również ze względu na kulturę pracy. To dlatego płacimy „nieco” drożej.

Modular:

Tak mały syntezator nie byłby tak atrakcyjny gdyby nie możliwość bawienia się i eksperymentowania. W pakiecie otrzymujemy stosowny zestaw okablowania. Nawet jeśli nie wiesz co do czego służy to nic nie szkodzi. Metodą prób i błędów nabędziesz doświadczenia. Ze swojej strony podpowiem, że najprościej rozpocząć od LFO, a drugą końcówkę kabla skierować np. do VCF Cutoff. Rezultat? Rytmiczne sterowanie filtrem. Mother-32 to instrument pół modularny. Dlaczego? Bowiem wszystkie jego moduły są połączone ze sobą już na wstępie, przez co możemy zacząć pracę po włączeniu go. Krosownica otwiera nam świat na o wiele ciekawsze doznania i Ci którzy kochają tego typu zabawy, właśnie dlatego wybierają tego typu instrumenty, a szczególnie Mooga. 

To, co można z tymi wszystkimi wejściami i wyjściami zrobić, pokazuje poniższy film:

Brzmienie:

Kiedy puściłem poniższe demo znajomemu klawiszowcowi, powiedział „To ma dół”. I faktycznie to brzmienie doskonale wkleja się w miks i pomimo małej ilości fal, jest dobrze. Potencjometrem Pulse Width regulujemy szerokość fali, co daje nam większą rozpiętość brzmieniową. Ja nie wiem jak to Moog robi, ale to jest ta jakość dźwięku, o którą chodzi wszystkim muzykom. Tłusto, soczyście, nie cyfrowo zimno. Panel sterowania, mimo że prosty, bo cały syntezator nie należy do skomplikowanych. To również wpływa na nasze odczucia. Moog jest po prostu przyjemny w każdym calu. Dotykasz potencjometru i jest ta przyjemność o której chodzi. Jedynie do czego można się przyczepić, to do potencjometru Frequency. Nie posiada on żadnego punktu zero, przez co trudno ustawić odpowiednie strojenie. Bardzo dobrze działa filtracja. Mamy tu filtr HP oraz LP, który możemy dowolnie przełączać. 

Oto próbka którą na szybko nagrałem:

Posłuchajcie samej próbki z nagrania, jak tłusty jak bas z jednego oscylatora:

Sekwencer:

Pracy z Mother-32 wcale nie trzeba zaczynać od podłączenia klawiatury sterującej. Wystarczy nam zaimplementowany sekwencer krokowy. W pamięci zmieszczono 8 banków, a każdy z nich pomieści 8 Patternów, a zatem razem mamy 64 Patterny. Każdy pattern może składać się maksymalnie z 32 kroków. Nagrywać możemy w dwóch trybach Keyboard oraz Step. W tym pierwszym możemy podłączyć klawiaturę MIDI lub korzystać z gumowej klawiaturki sekwencera, określając krok po kroku wysokość dźwięku. Drugi tryb Step pozwala wyłączyć poszczególne kroki, zdefiniować ich wysokość, długość oraz dodawać akcenty oraz dodać nieco człowieczeństwa uruchamiając SWING.

Podsumowanie:

To specyficzny syntezator, który nie jest tani. Jasne, że za tą cenę kupicie dwa cyfrowe, wszystko-mające Novationy, czy też inne konstrukcje, jednak tu jest to ciepło. Tu jest to brzmienie oraz ta klasyczna kultura pracy, której nie da się zastąpić niczym innym. Ten instrument, gdy spocznie na Twoim biurku to docenisz transparentność brzmienia i bass który nie muli. To właśnie za to się płaci. Myśl techniczna Roberta. A Mooga i bycie w subkulturze „Moogowców”  to coś wyjątkowego. 

Instrument do testu dostarczył dystrybutor Audiostacja.

 

 

 

 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka