testy / Korg

02.04.2015r.

Korg SV-1 - Test.

Korg SV 1 - Test

 

Instrument prawie idealny.

Korga SV-1 znam, gdyż miałem już z nim kiedyś pobieżną styczność, jednak to za mało, by wydać jakikolwiek werdykt, a więc poprosiłem o przysłanie modelu do przetestowania. Do testu otrzymałem wersję czarną, a tak liczyłem na czerwoną... ale co tam, to tylko kolor. SV-1 pojawił się w sprzedaży w 2009 roku, a więc 6 lat temu. Sporo czasu upłynęło, sprawdźmy jak bardzo się postarzał? 

 

Wygląd:

Korg SV-1 zaprojektowano na wzór analogowych instrumentów. Przyciski ograniczono do niezbędnego minimum, a postawiono na potencjometry. Warto dodać, że Korg postanowił wrócić tak mocno do tradycyjnego wyglądu, że nawet przyciski są bardzo podobne do tych ze starego Polysix'a.  

Z lewej strony widoczna jest lampa, która ma za zadanie ocieplić brzmienie przesterów. Instrument został podzielony na konkretne sekcje, przez co wszystko jest jasne i czytelne. Generalnie nie trzeba zaglądać do instrukcji obsługi aby korzystać z instrumentu, gdyż jego obsługa jest prosta. Centralnie umieszczono przyciski ulubionych brzmień, a wisienką na torcie jest włącznik urządzenia. Genialna sprawa, prawdziwy retro styl. 

Tył:

Ten instrument zbudowano z myślą o wszystkim. 3 złącza kontrolerów nożnych, wejście Input stereo: L/Mono,R (duży jack) no i wreszcie wyjście. Wyjście instrumentu to XLR albo 1/4' jack stereo. Jest również klasyczne MIDI oraz port USB.  

 

Klawiatura:

Tą klawiaturę znamy z innych modeli Korga. Jest to model RH3 i jest ona bardzo wygodną klawiaturą na scenę. Zastosowano w niej efekt progresywności, a więc jest cięższa na dole, a u góry lżejsza. Klawiatura ta idealnie sprawdza się do brzmień instrumentów, które zawarto w testowanym modelu, z wyjątkiem Hammonda (instrument wymaga lekkiej klawiaturki). Klawiatura ma tendencję do lekkich odchyłów między klawiszami, czyli możemy znaleźć szpary większe lub mniejsze, ale to zazwyczaj dotyczy całych oktaw niż losowo wybranych klawiszy. Pamiętam jak kolega pojechał w Polskę kupić M3 i dzwonił pytając czy wszystko z tą klawiaturą dobrze, bo ma wielkie szpary. Ten model tak ma i koniec :). Możecie być spokojni.   

  

Brzmienie:

Obcowanie z Korgiem z 2009 roku otworzyło mi troszkę oczy. Ludzie, przecież producenci wciskają nam ciągle to samo. Kuszą nas ładnymi stronami internetowymi i pięknymi obrazkami, a my się na to łapiemy. O co konkretnie chodzi? O to, że w testowanym modelu znalazłem brzmienia, które ciągle są sprzedawane w nowych obudowach. Nadal nie rozumiecie? Nastała moda na instrumenty symulujące absolutne klasyki: Clavinet, Rhodes, Wurlitzer, Fortepian, Hammond. Zazwyczaj te instrumenty samplowane są jeden do jednego. Cały czas dostajemy to samo lepiej opakowane, bądź dokładniej samplowane. Jak to wygląda w Korgu? Rewelacja. SV-1 trzyma taki sam poziom, a czasem nawet lepszy, od niektórych aktualnych modeli. Rhodes mnie powalił. Producent zastosował symulację stukania mechanizmu klawiszy, który odzywa się bardzo naturalnie, a samo brzmienie jest doskonałe. 

Dokonałem porównania do mojego Rhodesa. Oto jak wyszło:

 

Clavinet jak i Wurlitzer również zasługują na uznanie. Hammond jest taki "Korgowy", ale na poziomie. Jedynym minusem jest zbyt dalekie umieszczenie sekcji efektów LESLIE. W obrębie tej sekcji umieszczono przycisk sterujący szybkością wirującej kolumny. Wystarczyło go umieścić po lewej stronie i byłoby po temacie. Więcej zastrzeżeń co do obsługi nie mam.

Brzmienia zostały pogrupowane w 6 bankach, a w każdym z nich znajdziemy 6 brzmień, a zatem łączna ich suma to 36 presetów. Polifonia instrumentu wynosi 80 głosów, co nie jest wynikiem powalającym, ale w przypadku tego instrumentu wystarczy. W poszczególnych kategoriach brzmień czekają na nas gotowe presety, a wiec to nie jest tak, że wybieramy np. Rhodesa i trzeba ustawiać wszystko od podstaw. Każde brzmienie ma zdefiniowane już ustawienia. Pierwsza kategoria zawiera pierwszy zestaw brzmień z grupy E.Piano oraz FM, w drugiej znajdziemy Rhodesy, Wurlitzery i elektryczne fortepiany np. SG-1D Korga. Bank 3 to królestwo Clavinetów. Czwarty bank daje nam do dyspozycji brzmienia połączone np. Piano String/ Pad oraz akustyczne fortepiany. Bank piąty jest miejscem dla brzmień organowych, natomiast 6 bank to Stringi, Chóry i nawet znalazło się miejsce dla syntetycznego Brassa i basu. 

Fortepian:

Producent podaje na stronie Internetowej, że mamy próbki fortepianu japońskiego oraz niemieckiego. Czyli Yamaha oraz Steinway :P. Myślę, że znajdziecie coś dla siebie w tych kilku presetach, bo brzmienia mają moc. Nie są za "cienkie" i nie mulą. Brzmienie fortepianu posiada w sobie efekt rezonansu pedału oraz stukot powracania klawisza. Generalnie Korg zastosował w kilku brzmieniach technologię RX Noise, która dodaje różnych efektów w poszczególnych brzmieniach. W Fortepianie i Rhodesie stukot powracających klawiszy, a np. w Hammondzie znów usłyszymy brum z generatora. 

Przykłady:

Oto przykłady brzmień:

 

Czego brakuje Korgowi:

Od razu w środku testu podam moje uwagi. Producent nie pozwolił na stworzenie Layera z poziomu instrumentu, ani podziału klawiatury. Korg dużo zyskałby w momencie posiadania manipulatorów Pitch Bend oraz Modulation. Chociaż nie ma dużo leadów, instrument byłby znacznie pomocniejszy jako klawiatura sterująca. SV-1 nie posiada rezonansu strun (sympatyczny, współalikwotowy - różnie go nazywają), jednak jest to ficzer, który w grze z zespołem nie jest odczuwalny. 

Efekty:


Efekty zostały podzielone na kilka sekcji:

  • Pre FX
  • AMP Model
  • Modulation FX
  • Reverb/Delay

W pierwszej sekcji znajdziemy algorytmy typu: Comprresor, Boost, Vibrato, Tremolo, Wah, U-Vibe:

Oto próbki:

 

AMP Model to znakomite symulacje wzmacniacza wspomagane przez wbudowaną lampę elektronową 12AX7.

Oto próbki:

Modulation-FX - to efekty modulacyjne Phaser, Flanger, Rotary itp:

Oto próbki:

Bardzo fajnie brzmi również Reverb oraz Delay:

Próbka:

Skupiając się na łatwej obsłudze przerzucono sporo ustawień na zewnętrzny edytor brzmień, a co konkretnie to w dalszej części testu.

 

Edytor:

Działa bardzo sprawnie i jest bardzo przejrzysty. Przy jego pomocy możemy dokonać stroju każdego klawisza z osobna, oraz co ważne, dokonać zapisu swoich brzmień. Na początku troszkę byłem rozczarowany niektórymi efektami np. Rotary, bo jakoś tak za wolno się rozkręcał. Pomyślałem, że no fajnie, ale szkoda, że nie ma edycji. Kiedy otworzyłem edytor wszystko stało się jasne. Korg zaproponował szybki panel użytkownika przy instrumencie, natomiast całą edycję efektów możemy sprytnie edytować.

Poniżej screen przedstawiający edycję efektu Rotary:

 

Kiedy czytałem specyfikację nie zgadzały mi się tory efektów. Instrukcja mówi o 4 insertach i 2 master efektach. No wszystko fajnie, ale patrze na panel instrumentu i z niego nic nie wynika. Okazało się, że kryje się on właśnie w edytorze. 

To, że nie można zrobić Splitu ani Layera to już wiemy, natomiast Korg przygotował paczkę z brzmieniami gdzie właśnie różne Layery i Splity znajdziemy. 

Oto próbka:

 

Podczas pracy z symulatorami brzmień, mamy okazję przetestować jak instrument zabrzmi w połączeniu z kolumną gitarową. Efekt ten podlega sowitej edycji. Można tutaj dokonywać modyfikacji wręcz chirurgicznej. Podobnie zresztą jak w przypadku innych efektów. Przy pracy ze wzmacniaczami można dobrać również wielkość kolumny głośnikowej oraz określić z ilu głośników ma się składać.

RX Noise/ Layer:

Korg wymyślił sobie lotną nazwę efektów, które można dodawać do akustycznych instrumentów i oznaczył RX (Real eXperience). Co  to w praktyce oznacza? Jednym potencjometrem, który również jest dostępny z poziomu instrumentu, po wciśnięciu przycisku Funkcji i przekręcenia potencjometrem EQ, możemy decydować o różnych efektach. Jakich? Tak jak wspominałem jest to stukot klawiszy czy brum organowy, natomiast przy presetach typu Piano Pad będziesz mógł czytelniku wyciszyć lub dodać Stringa/Pada do brzmienia fortepianowego. Czyli nie jest tak, że instrument totalnie nie posiada kontroli nad layerem. 

Equalizer:

Korgowski EQ pozwala sterować pasmem w trzech zakresach: wyskokie, średnie i niskie. Jednym szybkim kliknięciem ON/OFF możemy go w każdym momencie uaktywnić ub wyłączyć.

Próbka:

Podsumowanie:

Instrument w zamyśle Korga został stworzony do występów live. Co to oznacza? Na panelu użytkownika mamy wszystko to, czego potrzebujemy, natomiast głębsze rzeczy ustalimy przy pomocy edytora. Edytor jest chyba jednym z najprzyjemniejszych, jakiego miałem okazję używać. 3 strony robocze i pełna przejrzystość, a więc powinniście do niego wracać częściej i z chęcią. Wygląd instrumentu jest świetny, a jego stylizacja na instrumenty z dawnych lat jest strzałem w dychę. Sercem instrumentu są dobrze przygotowane próbki. Nie sposób docenić ocieplenia brzmienia przy pomocy lampy. Na jej temat panują różne opinie, jednak póki co żadne Stage Piano nie posiada lampy w swoim torze audio. Ewidentnie widać tutaj, że brzmieniowo i wizualnie, Korg chciał odpowiedzieć tym modelem na drogiego Norda Stage czy też Piano. Czy to się udało? W niskiej cenie otrzymujemy bardzo dużo. A wielu moich przyjaciół, którzy używają SV-1 i Norda zawsze wożą ze sobą albo Motifa w racku albo jakiegoś Korga czy Rolanda. Dlaczego? Każdy z nich chce mieć bazę podstawowych brzmień: Fortepian, Rhodes, Hammond. Resztę uzupełni się z innego instrumentu za np. 2 tyś zł. Chociażby Korgiem X-50, albo MOX. Szukając 20 kilogramowego instrumentu warto Korga SV-1 wziąć pod uwagę. 

Instrument do testu dostarczył dystrybutor firma Mega Music z Sopotu.

 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka