znani o instrumentach / Wszyscy

Bartek Staszkiewicz

Bartek Staszkiewicz - klawiszowiec, pianista, producent muzyczny. Współzałożyciel i członek zespołu Sofa, razem z nim laureat Fryderyka 2007 (debiut roku), nominowany do tej nagrody jeszcze dwukrotnie, także dwukrotnie do Superjedynek; finalista TopTrendy, konkursu Premier KFPP w Opolu, dwukrotnie VenaFest. Współtwórca trzech płyt Sofy, odpowiedzialny także za ich realizację od strony technicznej. Razem z Sofą ambasador Toruń ESK2016, stały gość Instytutu B61, wielokrotny stypendysta wydziału kultury UM Torunia. Z okołojazzowym Staffem zwycięzca VIII Przeglądu Zespołów Jazzowych i Bluesowych w Gdyni, finalista Krokus Jazz Festiwal i "Klucza do kariery". Uczestnik wielu festiwali o randze międzynarodowej, m.in. Heineken Open'er (siedmiokrotnie), Coke Live (dwukrotnie), Gottinger Jazzfestival (dwukrotnie), HipHop Kemp. Poza Sofą, kierownik muzyczny zespołu Violi Brzezińskiej, kierownik muzyczny zespołu Damiana Skoczyka, lider okołojazzowego "Szczerbate Zajączki Trio". Od jesieni 2012 roku łączy go także współpraca koncertowa z Mariuszem Lubomskim, obecnie produkuje m.in. solowe płyty Macieja Tachera (Manchester) i Kasi Kurzawskiej (Sofa). Występował jako muzyk sesyjny, lub współpracował przy nagraniach, m.in. z Ostrym, Pauliną Przybysz, Kayah, Andrzejem Smolikiem, Marią Peszek, Anią Karwan, Kasią Cerekwicką, Dezire, Urszulą, Agnieszką Chylińską. Zajmuje się również produkcją i pisaniem muzyki do reklam, miniatur filmowych, spektakli teatralnych, programów kabaretowych. Wielokrotnie prowadził warsztaty muzyczne dla słuchaczy w różnym wieku - począwszy od zajęć w obozie dla uchodźców PAH i domach dziecka, skończywszy na wykładach w ramach "Music Creation Tour", odbywających się w największych polskich miastach pod patronatem Avidu.

Ankieta Muzykuj.com

Jaki był Twój pierwszy instrument klawiszowy?

Pierwszym czarno-białym w ogóle był dziecięcy keyboard Yamaha PSR-100. Pierwszym "dorosłym" instrumentem było akustyczne pianino Calisii, a pierwszym po peserce w miarę poważnym klawiszem cyfrowym - Yamaha QS300.

Instrumentarium, które posiadasz:

Zakładam, że liczą się wyłącznie instrumenty hardware'owe? Poza QSem, którego ciągle mam, są to Yamahy: CS10, CS20M, CS30, DX7 II FD, Motif ES7, Rolandy: Fantom X8, Jupiter 6, Juno 60, Korgi: Kronos 88, DW8000, Polysix, Alesis Ion, Ensoniq Fizmo, Elektronika EM25, Spectral Audio Neptune, Rhodes Mark I 73.

 

Na koncerty zawsze zabierasz … . I dlaczego akurat ten właśnie instrument/instrumenty?

Obecnie niemalże bez wyjątku na wszystkie koncerty biorę Korga Kronosa, i udało mi się upchnąć w niego 97% materiału. Na koncerty Sofy dodatkowo biorę zawsze Yamahę CS10, lubię jej energię, i to, że można czymś trochę pokręcić. Do niedawna set był większy, obejmował Fantoma, Motifa i CS10, ale możliwości Kronosa pozwoliły na redukcję ilościową i wagową sprzętu ;)

Kronos świetnie brzmi, jest bardzo uniwersalny, sprawdza się zarówno w materiale syntezatorowym, producenckim w charakterze, dzięki ogromnym możliwościom w zakresie kontroli dźwięku na żywo (zwłaszcza gdy poświęci się trochę czasu na jego mądre oprogramowanie), broni się też jako stage piano w sytuacjach, gdzie występuję bardziej jako pianista niż klawiszowiec. Lubię jego klawiaturę, ergonomię pracy z nim, elastyczność, dzięki której można nawet w ostatniej chwili na soundchecku nanieść niezbędne poprawki. Dysk SSD w połączeniu z sekwencerem audio i samplerem eliminuje konieczność posiadania na scenie komputera. Możliwość zaprzęgnięcia joysticka wektorowego do płynnej kontroli przejść między wielobrzmieniowymi strefami pozwoliła mi na wykorzystywanie tylko jednej klawiatury, co jest nie bez znaczenia, gdy w Sofie w jednej tylko piosence zdarza mi się wykorzystać 8 różnych brzmień podlegających modulacjom w trakcie utworu, przy jednoczesnym użyciu sekwencera, karmy, krokowych LFO. Zupełnie zauroczył mnie ten instrument. 

Idealny instrument według Ciebie to:

Taki, który w danym momencie najlepiej spełni postawione przed nim zadanie, i będzie sprzyjał kreatywności. To chyba najważniejsze, bo nic nie jest idealne, ale najgorsze, gdy przez jakieś niezrozumiałe ograniczenia albo nielogiczności instrument spowalnia pracę i zabija radość z grania. 

Jak wygląda Twoja praca w studio? Jakiego sprzętu i oprogramowania używasz i dlaczego akurat taki dobór oprogramowania?

W studio wykorzystuję Pro Toolsa. To najbardziej logiczny, przejrzysty DAW, z jakim się spotkałem. Pod tym względem jestem bardzo konserwatywny, pracuję na nim od wersji 6, i mimo, że z konieczności pracowałem czasem na Logicu i Cubasie, czułem się wtedy bardzo nieszczęśliwy, jakbym musiał napisać referat trzymając długopis palcami stóp. Podoba mi się workflow, szata graficzna, oczywisty podział na dwa główne okna, skróty - jeśli tylko wydaje się, że jakiś skrót powinien istnieć, to wystarczy chwilę poszukać w instrukcji, i rzeczywiście, jest. To najważniejsze, nie szukałem nigdy mitycznych różnic w brzmieniu między DAWami, choć Logic wydawał mi się brzmieć chemicznie, ale może to kwestia uprzedzeń ;) Przekonała mnie głównie przejrzystość, powszechna kompatybilność, ergonomia pracy. Używam wielu różnych wtyczek, ale do ulubionych należą te od PSP, Wavesa i Izotope. PSP ma bezkonkurencyjne equalizery, pakiet wtyczek do edycji bazy stereo i Mix Pressora/Mix Saturatora. Nie unikam też pokładowych wtyczek PT. Za to niewiele korzystam z wirtualnych instrumentów, pojawiają się u mnie bardzo sporadycznie BFD, GPO, traktuję je bardziej jako podręczne szkicowniki. Do nagrań Rhodesa zdarza mi się wykorzystywać symulacje toru z Elevena Rack. 

Co sądzisz o współczesnych konstrukcjach typu "wirtualny analog"? Czy Twoim zdaniem dorównują one klasycznym instrumentom analogowym?

To pytanie rodem z dyskusji akademickiej. Używam jednych i drugich, nie odczuwam purystycznej potrzeby nagrania każdego sinusa z generatora analogowego. Na analogach ukręca się szybciej relatywnie proste brzmienia, które same się narzucają w jakimś kontekście, grają wcześniej w wyobraźni. Nie da się ukryć, że ciężko byłoby na drodze cyfrowej symulacji podrobić też potężnego leada ze wspólnie, przez gniazda CV kontrolowanych i grających unisono CSek Yamahy. Ale, aby uzyskać stereofonię z monofonicznych analogów, zdarzało mi się ukręcać to samo brzmienie na Jupiterze i Ionie, różnice w brzmieniu oscylatorów i filtrów wystarczały, by mimo wspólnego sterowania via midi uzyskać lewy i prawy kanał tego samego brzmienia. Odsłuchiwane w mono brzmiały w zasadzie identycznie, na pewno nie było tak, że cyfra brzmiała gorzej. A w niektórych sytuacjach analogi nie są w stanie wygenerować tego samego brzmienia, co cyfraki, dużo trudniej też się je synchronizuje z zegarem sekwencera. Zatem traktuję je jako dwa różne, uzupełniające się światy. Jedno z najlepszych, najbardziej żywych brzmień udało mi się uzyskać, sterując za pomocą cyfrowego Iona przez midi analogowego Neptuna, rozbijając jednocześnie sygnał z Iona, gdzie jedna z jego duplikacji trafiała na wejście audio Neptuna, podlegając wspólnie z neptunowymi oscylatorami filtracji i przesterowaniu tegoż filtra, a druga duplikacja była domiksowana bez tego przetworzenia. Co tam się działo, to było unisono siedmiu oscylatorów, z których trzy kaskadowo przechodziły przez trzy filtry, na końcu przesterowane, i ruchy tych pierwszych filtrów wpływały na zachowania kolejnych. Efekt jest do usłyszenia w piosence "Chaos ADHD" Sofy. 

Jak oceniasz instrumenty wirtualne VST? Czy według Ciebie stoją one na równi z instrumentami sprzętowymi, czy może soft prześcignął hardware?

Na pewno dobrze napisane VST nie powinny się różnić od cyfrowych instrumentów sprzętowych, bo z jakiego powodu? I zapewne się nie różnią, a niektóre wprowadziły zupełnie nową jakość, np Massive czy Absynth. Nie korzystam z nich wyłącznie z jednej przyczyny, nie lubię tego celowania i klikania myszką w mikroskopijne, wirtualne gałki, dużo bardziej inspiruje mnie kontakt z prawdziwą skrzynką pachnącą wygrzewaną elektroniką. Fajne jest to, że każdy parapet ma inną klawiaturę, kolory, filozofię pracy, to wszystko jest inspirujące. O dziwo, nie przeszkadza mi to zupełnie w przypadku pracy z wirtualnymi kompresorami, procesorami fx itp ;) Więc to wyłącznie kwestia nawyków i upodobań. Myślę, że póki co jeszcze dobry soft idzie z dobrym hardwarem łeb w łeb. Ale na koncert nie zabrałbym nigdy laptopa z klawiaturą sterującą - nie mam zaufania do komputerów na scenie, i bardziej wierzę w urządzenia dedykowane muzyce od a do z.

Jak wyglądają twoje codzienne ćwiczenia na instrumencie?

Wstyd przyznać, ale nie zawsze mam czas na codzienne ćwiczenie na instrumencie, czasem priorytet ma ukończenie jakiejś produkcji, czasem uniemożliwiają to wyjazdy lub napięty grafik prób - próba to nie ćwiczenie. Jeśli tylko mam czas, ćwiczę skale, pasaże, licki, charakterystyczne progresje harmoniczne. Czasem gram sobie tylko to, co przychodzi mi do głowy. Czasem sklejam jakieś robocze bębny i basy i ćwiczę groovy albo pseudosolówki ;) Czasem ćwiczę konkretne utwory z danego materiału koncertowego, jeśli tego wymagają. Do ćwiczenia zaliczam też lepsze poznawanie swoich instrumentów, kręcenie brzmień nie dedykowanych konkretnej produkcji, słuchanie muzyki, podczas którego mam pod ręką klawiaturę i na bieżąco ściągam frazy, które akurat mnie zachwyciły.

Jaki nurt muzyczny jest Ci najbliższy?

Jako słuchaczowi - obecnie jazz, jako wykonawcy - chłodna elektronika z pogranicza hiphopu i alternatywy. 

Czytelnikom portalu muzykuj.com życzę…

Zdrowia ;) I spełnienia marzeń, wspaniałą rzeczą jest móc żyć spełniając marzenia.