testy / Yamaha

21.04.2011r.

Yamaha s90xs cz.1

Pierwszy soundcheck Yamahy s90xs w Polsce.

Jest to kontynuacja popularnej serii S90es.

Zmiany w stosunku do poprzednika to zwiększona ilość próbek do 456 mb oraz cały silnik brzmieniowy z Yamahy motif XS plus dodana nowsza próbka fortepianu. Teraz seria S tak jak motif otrzymał 8 elementów na jeden program, oraz dwa przyciski AF do artykulacji.

Posłuchajcie jak brzmi piano :

Proszę zauważyć że brzmienia oznaczone s6 to nowe próbki których nie znajdziemy w motifie.

Krótkie demo zestawów perkusyjnych ( takie same jak w motif xs)

Instrument posiada 88 waźonych klawiszy Ballanced Hammer Effect  które są bardzo wygodne, potwierdzają to muzycy klasyczni jak i rozrywkowi. Waga instrumentu 22,4 kg zapewnia że klawiaturę odpowiednio doważono w każdym jej zakresie.  S90xs to instrument tak samo sceniczny jak poprzednik, pomimo mniejszego ekranu który moim zdaniem wygląda słabo wizualnie to dobrze spełnia swoje zadanie, a to za sprawą dużej rozdzielczości samego Lcd 160x64, a podświetlenie nie bije po oczach.

Yamaha brzmi jak starszy brat motif czyli bardzo dobrze. Zachęcam do przesłuchania krótkich próbek :

A oto jak prezentuja sie barwy z sekcji Perform:

 

Yamahę dosyć istotnie prze modernizowano wizualnie a, wszystkie potrzebne  rzeczy są teraz przeniesione na panel przedni instrumentu. Po lewej stronie znajdziemy przyciski do włączania i wyłączania arpegiatora dla kaźdej ze stref osobno.  Pojawiła się możliwość mutowania stref co jest mega istotne w grze live.  Przyciski odpowiedzialne za wybór trybu arpegiatora również znajdują  sie na panelu a nie jak u poprzednika pod wyświetlaczem zrobione z przycisków F1,2,2,3. Te same przyciski dzielą funkcję zarządzania procesorem efektów, a skoro o procesorze Fx  : Reverb 9 , Chorus 22, insert 54 oraz 1 procesor Master Effect 9 typów, Master Eq i Part Eq.Dwa inserty to troszkę mało. Generalnie wystarczy ale chciało by się więcej. Kurzweil pod tym względem bije yamahę na głowę.

Dziwne jest to że producent nagle postanowił utrudnić nam zadanie i schował część edycji do komputera. Do pewnych parametrów nie dostaniemy się z pozycji instrumentu. Dziwna polityka firmy ale nic na to nie poradzimy. Do edycji wchodzi się bezboleśnie - instrument nie urwie brzmienia, a do edycji mamy następujące kategorie :

  • Play mode
  • Arpeggiator
  • Controller
  • LFO
  • Filter/ EG
  • 3 Band Eq
  • Effect

I tak w pierwszym ustalimy głośność ,wysokość,  monofoniczność, Panoramę, Portamento,

W drugim standardowo - Wybierzemy tempo, oraz frazy arpegiatora który mamy całe wiadro.

Sekcja Controler - ustawimy Pedały, suwaki oraz przyciski AF,

LFO- wave, play mode, szybkość, fazę, tempo itd.

Filter /Eg- w tej sekcji dostępne mamy : cutoff, resonance, ADSR itd

Następna sekcja oczywista- tniemy bądź dodajemy korekcję naszej barwie , aby następnie przejść do trybu Efect gdzie wybierzemy dany algorytm.

Edycja nie jest skromna, ale biorąc pod uwagę że nie można wybrać próbki to wręcz nieporozumienie.

Na otarcie łez dodam że dano nam z poziomu instrumentu ustalić czy ma grać 8 elementów w barwie czy nie :) Można je przesłuchać solo oraz "mutować".

Cała edycja dostępna jest poprzez edytor swoją drogą bardzo wygodny zgłaszający się jako vst.

Na panelu zobaczymy gałkę opisaną jako mic input- jest to kontrola wejścia mic in która pozwala na wprowadzenie sygnału zewnętrznego i okraszenie go efektem z instrumentu. Idealne dla muzyków śpiewających, ale też dla tych co występują w duetach bez mixera :) Wtedy podłączymy gitarkę mikrofonem do yamaszki i również po problemie.

Instument posiada rejestrator audio który nagrywa na wewnętrzną pamięć 192mb do czystej postaci wav. Gdy pamięci zacznie nam brakować  można wybrać aby nagrania były rejestrowane na zewnętrzne źródło np na  pendriva.

Następnym okrojeniem które wymaga przyzwyczajenia to jeden rząd przycisków kategorii. Trzeba zawsze dwa razy stuknąć aby wybrać np sekcję drums. Poprzednik miał dwa rzędy co ułatwiało zadanie. Oczywiście to tylko przyzwyczajenie ale jak dotąd w profesjonalnych seriach yamaha nie szła na takie kompromisy.

 

Część druga dostępna pod linkiem:

Test Yamaha S90XS Część II

 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka