testy / Yamaha

13.05.2013r.

Yamaha MX-61 Test

Yamaha MX 61 Test
 
Kiedy do naszej redakcji przysyłają instrument, zawsze następuje ten sam schemat. Wielki zamach z kartonem i przeniesienie go do miejsca testów. Jak to zwykle bywa biorę wielki zamach gdyż przyzwyczajenie i logika podpowiada, że będzie ciężko. Bardzo się zdziwiłem, kiedy wziąłem instrument do ręki, bo o ile klawiatury sterujące należą do ultralekkich konstrukcji, tak Yamaha nie stworzyła przez ostatnie 10 lat tak lekkiego instrumentu. MOX w wersji 61 klawiszowej waży 7 kg, a MX 61... 4.7 kg (wersja 49 klawiszy 3.7 kg). Zapraszam do testu Małego Motifka.


 
Panel przedni:
Waga instrumentu wpłynęła dość mocno na oszczędności użytych materiałów. Instrument jest bardzo plastikowy, a przy tym sam plastik jest podatny na pęknięcia i złamania i to generalnie w zasadzie tyle z wad. Na panelu z prawej strony znajdziemy 4 potencjometry służące do kontroli nad brzmieniem. Są one konfigurowalne i możemy przypisać im swoje ustawienia. Plusem jest umieszczenie przycisków transpozycji i wyboru oktaw jako osobne elementy.

Następnie znajdziemy przyciski zarządzania pamięcią oraz z ustawieniami globalnymi instrumentu, a dodatkowo wejdziemy w edycję. W wynikiu cięcia kosztów instrument dysponuje dwoma ekranami. Pierwszy LED pokazuje numer brzmienia Perform a drugi LCD (2x 20 znaków) pełną nazwę wybranego programu. Klasycznie jak to w Motifie znajdziemy duże kółko Jog oraz z prawej strony instrumentu przyciski kategorii brzmień. Panel jest troszkę szary i smutny, a przecież gdyby tak nadać troszkę kolorów przyciskom, tak aby je odznaczyć to instrument byłby o wiele ładniejszy. To tylko moja prywatna uwaga, ale to nie istotne gdyż to nie konkurs piękności. 


 
Panel Tylny:
Yamaha z tyłu dostała to co powinna: wyjście stereo, słuchawkowe, 2 wejścia kontrolerów nożnych oraz MIDI IN/OUT.  Z tyłu znajdziemy dwa porty USB z czego jeden służy do magazynowania danych instrumentu, a drugi pracuje jako port MIDI.

Na sam koniec zostawiam rodzyneczek, a jest nim gniazdo Aux In. Dzięki niemu podłączymy odtwarzacz typu iPod, albo dodatkowy instrument co sprawi, że nie będzie potrzebny nam mikser i np. na próbie poradzimy sobie bez dodatkowych kosztów i ciężarów.

Klawiatura:
Lekka konstrukcja to i lekka klawiatura. W sumie nie zdziwiło mnie to, ale jeśli ktoś oczekuje doważonej klawiatury w tak lekkim instrumencie to nie tędy droga. Trzeba będzie wydać troszkę więcej pieniędzy. Klawiaturze MX 61 bliżej w stronę keyboardów niż do serii Motif, ale producent informuje o tym nawet na swojej stronie internetowej, a zatem nic nie ukrywa, co się chwali.  Klawiatura nie generuje efektu Aftertouch, ale efekt ten można przyporządkować np. do potencjometru.


 
Brzmienia:
Mały Motif nie przekracza kwoty 3 tyś złotych. Czyli co? 64 głosy polifonii i tego typu sprawy? Nic bardziej błędnego. Yamaha widać kończy z takimi ograniczeniami i do serii MX wstawiono moduł z możliwością generowania aż 128 głosów. A co z brzmieniami? Brzmienia trzymają poziom. Ich bazą są próbki z modelu XS, a zestaw brzmień jest praktycznie taki sam. Silnik brzmień oparty jest o klasyczny AWM2. Tryb Voice oferuje nam grubo ponad tysiąc uniwersalnych brzmień i zestawów perkusyjnych. Dociekliwi od razu spytają gdzie jest haczyk? Cięcia dotknęły edycji, ale w przypadku S90XS jest identycznie. Mowa tu o dostępie do próbek. Niestety podobnie jak w droższym modelu i tu nie mamy możliwości wejścia w nie. Niemożliwe aby instrument za mniej niż 3 tyś brzmiał tak jak instrument za ponad 10 tyś. Owszem macie racje. Wszak XS dysponuje pamięcią 355 MB Rom na próbki, a bohater dzisiejszego testu otrzymał 166 MB na próbki, co musi się odbić na brzmieniach. Brzmienie fortepianu jest na bardzo wysokim poziomie i tutaj wstydu nie ma. To 8 elementowe pianino z efektem rezonansu. W każdym zakresie dynamiki bardzo dobrze się sprawdza. Brzmienia Rhodes to klasyki Yamahy SuitCase, czyli to do czego Yamaha nas przyzwyczaiła. Podobnie sprawa wygląda z brzmieniami typu Synth/Lead i String. Również one mają powiew "Motifowski". No dobrze, gdzie zatem ucięto megabajtów? Najbardziej na akustycznych gitarach. Yamaha zrobiła dokładnie to samo co zrobił Roland w serii Juno. Zaoszczędzono na bogatych podciągnięciach strun przy mocniejszym uderzeniu w klawisz. Oczywiście te podciągnięcia są, ale troszkę krótsze.
Różnice w brzmieniach usłyszy ten, kto na co dzień korzysta z Motifa i jest z nim osłuchany. Posiadam S90XS stąd moje czepialstwo i rzetelność, ale daje głowę, że przyszli nabywcy będą zadowoleni gdyż nie są to bardzo rażące zmiany. Niektóre brzmienia są po prostu zmienione z racji mniejszej pamięci, ale są. Pozbawiono niektórych brzmień różnych warstw znanych z droższych wersji XS. Według mnie lepiej aby zmieniono brzmienia niż aby instrument np. szumiał czy też pozbawiony był kontrolerów. 

Posłuchacie próbek i sami przekonajcie się o jakości MX61

Perform
Z początku byłem pewien, że czegoś nie potrafię włączyć, ale jednak chwila sprawdzona z instrukcją potwierdziła moje przypuszczenia. MX w trybie Perform potrafi połączyć 2 brzmienia plus ścieżkę perkusyjną, co daje nam 3 kanały. Najłatwiej zobrazować to na edytorze Vycro MX dostępnym na stronie producenta.

Od nas zależy czy te dwa elementy będą layerem czy też Splitem. Oczywiście możemy kanał 10 zmienić na inne niż perkusyjne brzmienie. Co prawda jest 16 śladowy, po podłączeniu dodatkowej klawiatury możemy wykorzystać następne wolne kanały.W skrócie mogę napisać, że edycja trybu Perform zaczerpnięta jest z wyższych modeli. To, co się miało znaleźć, to się znalazło. Edycja obejmuje dwa poziomy: globalny oraz osobnego kanału. Tryb globalny daje nam kontrolę nad całym performem, tak więc możliwe jest ustawienie 3 procesorów efektów Chorus, Reverb, Master EQ oraz przyciemnienie całego brzmienia filtrem. Mamy również wpływ na obwiednie ADSR całego brzmienia. Tryb Part daje mnogość ustawień dla poszczególnych kanałów Midi takie jak: nasycenie efektami, transpozycja, filtry, arpeggiator łącznie z tym czy ma on wychodzić przez Midi Out. Wspomnę jeszcze o procesorze efektów, a dokładnie o insertach. Yamaha oferuje nam 4 Inserty, czyli na każde brzmienie możemy zapiać oddzielny insert. Wspomniane 3 kanały nie przeszkodziły producentowi w stworzeniu świetnych presetów
Posłuchajcie:

Interfejs USB Audio Midi:
W Yamahę zaimplementowano interface audio, dzięki któremu zaraz po zakupie możemy rozpoczać swoją przygodę z nagrywaniem i niską latencją. 4 .807 ms udało mi się osiągnąć odpalając 20 śladów audio i jednocześnie grać wtyczką Omnisphere. Komputer oparty na procesorze i7 z 16 GB Ramu. Co do samej karty to jest naprawdę na przyzwoitym poziomie. Mobilność Yamahy nabiera nowego znaczenia, gdyż do pełni szczęścia potrzeba nam tylko laptopa, kabla USB  i mamy gotową stację roboczą.

Połączenie sił z niemieckim producentem oprogramowania Cubase firmą Steinberg MX'owi wyszło na dobre, gdyż do instrumentu Yamaha dodaje Cubase AI 6, a więc nasz instrument jest gotowy do pracy od razu. Ciekawą funkcją którą warto opisać jest Remote Control. Yamaha MX może kontrolować pracę Cubase. Za pomocą przycisków funkcyjnych dodamy ścieżkę audio, wywołamy okno instrumentów wirtualnych. Duże kółko Jog pomoże nam zawładnąć całym projektem. To maleństwo naprawdę jest bardzo wszechstronne.

 
Funkcje dodatkowe:
Jak na typowo instrument sceniczny MX otrzymał osobne przyciski split/layer. Oznacza to, że klikając na layer do brzmienia głównego dodamy brzmienie dodatkowe np. Pad czy String. Jeden klik w split i już klawiatura instrumentu zostaje podzielona na dwie części np. Piano i Bass.


 
Odtwarzacz plików Wave:
To bardzo dobre posunięcie ze strony Yamahy. Wiem, że każdy by chciał format MP3, ale i tak jest dobrze. W domu zrobimy cały aranż, a następnie zapisując go na dysk USB odtworzymy na MX, dodatkowo dogrywając swoją partie.
 
Ważna uwaga w modelu nie przekraczającym 3 tyś zł, potencjometry nie są schodkowe, przez co ich działanie jest płynne, co nie jest taką oczywistością, gdyż Yamaha w modelu za ponad 10 tyś czyli S90SX zrobiła taki błąd i ruch Cutoff'em powoduje postrzępiony, schodkowy dźwięk.
 
 
Płynne przechodzenie w brzmienie:
Oj nie ma tak dobrze w przypadku płynnego przechodzenia z brzmienia w brzmienie, ale jest na to sposób. Na wyświetlaczu zawsze pojawiają się dwie barwy. Jeśli ustalimy już od samego początku dwa potrzebne nam brzmienia to przechodząc kursorem w dół do drugiego brzmienia, zrobimy to bezinwazyjnie i niezauważalnie dla słuchacza.
 
 
 
Zakończenie:
Czy to kryzys sprawił, że producent zdecydował się wypuścić na rynek instrument budżetowy? Moim zdaniem to klienci chcą mieć jak najwięcej za jak najmniej, a Yamaha poszła o krok dalej i dzięki pójściu na pewne kompromisy udało się zaserwować instrument niesamowicie lekki, ale o brzmieniu, którego nikt się nie powstydzi. Zazwyczaj poszukując instrumentu uzupełniającego nasz zestaw koncertowy patrzymy również na jego wagę, a Yamaha oprócz tego parametru ma w arsenale uznane brzmienia znane na całym świecie. Bez względu na to, czy potrzeba Tobie dodatkowego instrumentu, czy też szukasz przenośnego syntezatora o dobrym brzmieniu, nie skreślaj Yamahy za jej cenę! Tak, ona może być złudna i krzywdząca dla MX, bo z powodzeniem mógłby zostać wyceniony na 3500 zł i bylibyśmy zadowoleni. Po raz pierwszy żałuję, że instrument nie może być zasilany z baterii. :-)

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka