testy / Yamaha

03.08.2014r.

Yamaha CP4 Stage - Test.

Yamaha CP-4

 

Nie ulega wątpliwości, że model ten dedykowany jest dla klawiszowców scenicznych, w końcu dopisek Stage zobowiązuje. W wielkim skrócie ten model to zlepek bardzo dobrych brzmień Yamaha, począwszy od Motifa a skończywszy na wyższej serii CP i flagowym modelu CP1. Nie jest to model wolny od błędów, jesteś ciekaw jakich? Zapraszam do testu.

 

Tył:

Krótki przegląd instrumentu i wiesz o co chodzi. Tył CP-4 wygląda solidnie. Oprócz 4 wejść dla kontrolerów nożnych mamy wejście Aux In oraz dwa porty USB i klasyczne Midi. Najfajniejsze przed nami. W tym modelu zastosowano klasyczne wyjścia audio oraz XLR, co uwalnia nas od stosowania Di-Boxów. Tego nie posiada póki co żaden Nord i Kurzweil, a szkoda, bo to już dawno powinno zostać wprowadzone przez wszystkich. To co mi troszkę przeszkadzało to brak nadruku złącz na górnym panelu.

 

Przód:

Instrument nie jest skomplikowany w obsłudze. W zasadzie wszystko to co potrzebne jest muzykowi zostało przeniesione na sam wierzch instrumentu, za co ogromny plus dla Yamahy. Po lewej mamy Pitch Bend i Modulation, dla mnie troszkę za wysoko, ale to tylko dlatego, że na co dzień przyzwyczajony jestem do S90XS, która ma tą sekcję po lewej stronie za klawiaturą. Cóż, kwestia przyzwyczajenia, więc nie stawiałbym tu minusa. Lecimy dalej. Od lewej strony na muzyka czeka: duży potencjometr głośności, przyciski szybkiego podziału klawiatury, łączenia brzmień oraz przycisk szybkiego powrotu do brzmienia pojedynczego.

Pod przyciskami znajdziemy Suwaki do kontrolowania poziomu głośności i nasycenia efektami. Kolejna "baza" przycisków służy do sterowania odtwarzaczem i rejestratorem oraz uaktywniania poszczególnych efektów. Następnie szybka transpozycja i przyciski zarządzające globalnymi ustawieniami i edycją brzmień. Centralną część stanowi wyświetlacz, którego kontrast możemy dostosować do swoich potrzeb sięgając do funkcji Utility. Prawa część instrumentu służy do zmiany kategorii brzmień, uaktywniania trybu brzmień złożonych Performance oraz daje nam pod kontrolę 5-cio pasmową equalizację. Producent nie zapomniał również o dużym kółku Jog-Dial, które ułatwia wprowadzanie danych oraz wybór brzmień. 

 

Klawiatura:

Yamaha do tego modelu wprowadziła klawiaturę NW-GH. Jest to klawiatura drewniana z imitacją kości słoniowej. Zgodnie z prawdziwym fortepianem dolna partia klawiszy pracuje ciężej, natomiast góra jest lżejsza. Klawiatury Yamahy uznawane są za jedne z lepszych, ale ta daje bardzo dużo frajdy z gry. To jest to, co osobiście lubię, głęboko i ciężko. Po prostu czujesz ten fortepian, a nie głaszczesz jakieś plastikowe klawisze. Moduł brzmieniowy fortepianu został bardzo dobrze dobrany do klawiatury.

Dobra klawiatura nie wpłynęła na wagę instrumentu, 17.5 kg możemy uznać chyba za wynik przyzwoity. Brak efektu Aftertouch chyba tu nikogo nie zdziwi, chociaż zawsze go szkoda. Klawiatura doskonale reaguje już od najcichszych dźwięków, a jej repetycja jest naprawdę udana, a to zasługa zaimplementowania 3 czujników w klawiaturę. To jeszcze nie poziom VPC-1 od Kawai, ale już przy delikatnym minimalnym nacisku usłyszymy dźwięk. 

 

Brzmienie:

Moduł brzmieniowy CP-4 został nakarmiony smacznymi kąskami. Instrument bazuje na dwóch silnikach brzmieniowych Spectral Component Modeling oraz klasycznym AWM2. Co do fortepianów to producent podzielił je na 3 modele. Pierwszy CFX oferuje 15 różnych jego odmian. Symuluje on, a w zasadzie to jest to oryginalny fortepian koncertowy CXF Yamahy (zainteresowanym powiem, że jest to droga zabawka, bo kosztuje ponad 400 tyś zł). Wracając na ziemię. Brzmi bardzo podobnie do oryginału i chociaż moja ocena bazuje tylko na porównaniach względem próbek mp3 oryginalnego CFX to stwierdzam, że jest świetnie. Druga kategoria również jest bliska ideałowi, a mowa tu o klasycznym modelu CF. Trzeci model to znany z modelu S90XS fortepian o nazwie S3. Jest to ciemny fortepian, który będzie miał pierwszeństwo w delikatnych balladach jazzowych. 

Próbki:

 

Brzmią naprawdę dobrze. To samo można powiedzieć o Pianinach elektrycznych. Yamaha bardzo dobrze zasymulowała CP80 oraz Rhodesa i Wurlitzera. To już nie brzmi jak Motif, a to dobrze. 

Próbki:

 

Przy pianinach FM można odlecieć. To jedne z fajniejszych brzmień Yamahy. Brzmienia pojedyncze są świetne, ale w trybie Perform czekają na nas połączone niespodzianki, ale to później.

Próbka:

 

Yamaha oferuje ponad 400 brzmień na każdą okazję. Znajdziemy Pady, Stringi, Chóry, Gitary, Organy i różne Syntezatory. 

Oto próbki:

 

Jeśli mam wytypować najsłabsze brzmienia to będą to brzmienia organowe. Nie rozumiem jednej rzeczy. Dlaczego Leady nie są monofoniczne? Przecież ja te same brzmienia mam w S90XS i są takie same jak w Motifie - czyli mono. Zerkam do edycji… no przecież da się! A swoją drogą to z edycji zaawansowanej fortepianów i elektrycznych został oddany użytkownikom parametr, którym regulujemy to co dzieje się po zwolnieniu klawisza oraz ustawienie pickupu Rhodesa. W przypadku fortepianów i Clavinetów mamy do dyspozycji efekt KeyOffVol i działa to tak:

Próbka:

 

 

W przypadku Rhodesów jest podobnie, ale oprócz KeyOff jest StrikPos:

Fortepiany nie mają co prawda rezonansu strun, ale mają efekt damper rezonas, tak więc dodatkowy efekt przyjmiemy z wielka radością. Yamaha dziwnie nie eksponuje tej funkcji, podobnie jak możliwości zmiany brzmienia Rhodesa, a szkoda, bo użytkownik nie musi być aż tak dociekliwy, podczas obcowania z instrumentem w sklepie muzycznym. Sama edycja jest bardzo podobna do tej, którą znam z S90XS. Również nie ma dostępu do próbek, a możemy edytować gotowe brzmienia. Jest LFO, tak jak już wspominałem tryb grania Monofonicznego (idealny do solówek syntezatorowych), różne stroje, portamento, oraz prosty filtr z możliwością regulacji Resonance oraz Cutoff. Niestety nie możemy przyporządkować jego pracy do kontrolerów zewnętrznych a szkoda. Jest również obwiednia ADR, a więc generalnie wszystko to co na szybko trzeba zdefiniować. Sekcja Controller pozwala nam na przypisanie kontrolera do jednego z dwóch efektów insertowych na zasadzie dodaj efekt - odejmij efekt. Zawsze coś. W edycji skryła się opcja Masterkeyboard, która pozwala na kontrolę do 4 stref MIDI. Wybieramy kanał, oktawę, zakres klawiatury, to które komunikaty Midi mają być wysyłane, a które nie. W sumie sądziłem, że tego typu instrumenty pozwalają na sterowanie jednym, bądź w porywach dwoma kanałami Midi, a tu proszę niespodzianka. 

 

Porównałem CP4-Stage z Fenderem Rhodesem. Fender jeszcze nie jest dobrze nastrojony, ale porównanie i tak daje nam ogólny obraz tego, jak blisko jest Yamaha ze swoim brzmieniem Rhodesa do oryginału:

 

Efekty:

Instrument posiada 2 efekty insertowe oraz dwa systemowe: Chorus i Reverb. Na wszystko możemy nałożyć kompresor. Dwa efekty insertowe oferują znane efekty z Motifa, łącznie 62 efekty. Znajdziemy tam efekty modulacyjne, Reverby, symulacje wzmacniaczy oraz Delay, Compresor i wiele innych. Dodano dodatkowe efekty dla elektrycznych pianin. Są to gotowe ustawienia pod konkretne modele pianin i tak Rhodes posiada swój specjalny symulator wraz z efektem tremolo i regulacją Treble i Bass, a np. CP 80, całą sekcję equalizacji wraz z osobnym ustawieniem jasności brzmienia, charakterystycznego dla elektrycznych fortepianów CP. Jest też symulacja mikrofonu czy linii. Efekty przestrzenne również są bardzo dobre jest 11 różnych rodzajów i myślę, że każdy znajdzie swój ulubiony. 

Tryb Perform:

W trybie Perform możemy połączyć do trzech brzmień z tym, że trzecie brzmienie będzie splitem, czyli będzie grało od punktu który ustalimy. Chcę podkreślić, że łącznie brzmień jak i dzielenie klawiatury do trudnych nie należy. W zasadzie to jednym kliknięciem w Layer czy też Split załatwiamy temat. Potem już tylko wybieramy pożądane przez nas brzmienie. 

 

Master EQ:

Yamaha posiada globalny equalizer 5 pasmowy. Suwaczki są troszkę krótkie, ale mają zapadki w punkcie zero i sprawdza się to bardzo dobrze. Nie musimy nic na czuja robić, zatrzyma nas w punkcie zero.

 

Odtwarzacz:

Instrument otrzymał rejestrator audio. Możemy nagrać swoją grę do pliku Wave, który zostanie zapisany do pamięci zewnętrznej. Bez niej rejestrator nie funkcjonuje. CP-4 skoro nagrywa, to i odtwarza pliki audio. Możemy przygotować swoją aranżację, a następnie do niej po prostu dogrywać linię pianina. Dodatkowym plusem jest możliwość regulacji głośności odtwarzacza. 

Staram się przy testach instrumentów typu Stage Piano nagrywać utwór z towarzyszeniem vokalisty. Do Yamahy wybrałem męski głos Marcina Zmorzyńskiego z zespołu Roog.

Gorąco zapraszam utwór "Młodość":

Zakończenie:

Yamaha stworzyła bardzo fajny, lekki instrument. Pod względem edycji pozwala na wiele. Pamiętajmy, że w dobie Nord'owskiego podejścia do instrumentów, czyli prostoty, muzyk nie musi się znać na wszystkich parametrach syntezy i nie tego oczekuje od instrumentu. CP-4 posiada to, co instrument powinien posiadać, aby szybko zmienić obwiednie czy przyciemnić Pada. Możliwość ustawienia do 5 efektów na brzmienie, również jest plusem. Co nie cieszy? Podejście do brzmień organowych. Czas je wymienić i chociaż wiem, że na tej klawiaturze raczej nie będziemy wariować solówkami Hammondowymi, to i tak będę stał przy swoim. To, że na zawołanie nie mamy żadnego Leada monofonicznego to też troszkę wtopa, ale łatwo to naprawić, gdyż można to zmienić w edycji. Fajnie, że fortepianowo instrument radzi sobie świetnie, zarówno brzmieniami, które są pierwszoligowe, oraz wspaniałą klawiaturą. Odświeżono Rhodesy i wszystkie inne vinteagowe instrumenty, co przypadnie do gustu fanom tych brzmień. CP-4 to instrument z klasy wyższej, tak więc i cena jest wyższa, ale otrzymujemy lekkie uniwersalne pianino do praktycznie każdych zadań, z wyłączeniem Dub-Stepu :).

PS: Yamaha dodaje fajny kontroler nożny w zestawie :).

Instrument do testów dostarczył Dystrybutor Yamaha Polska. 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka