testy / Hammond

05.03.2014r.

Hammond XK-1C - Test.

Hammond XK-1c

Kiedy spogląda się na nowy produkt Hammonda, to pierwszą myślą, którą człowiek ma w głowie jest - to taki SK-1 tyle, że bez dodatkowych brzmień Voice, czyli fortepianów, Rhodesów itd. Kiedy zrobimy bliższe oględziny to nasze oczy zawędrują do drewnianych boczków, które dają nam na myśl, że ten instrument jakby odcina się od SK1, który sprawia wrażenie plastikowego. XK-1C zachował wygląd rasowego drewnianego Hammonda. Wygląd oczywiście to nie wszytko - liczy się brzmienie. A jakie ono jest? Zapraszam do lektury.

 

Z zewnątrz:

Krótkie spojrzenie na panel i wiemy, że projektował go muzyk. Co prawda marketingowcy od Clavi mocno się z tym obnoszą, że ich produkty tworzone są przez muzyków dla muzyków, jednak jeśli chodzi o ergonomię to mogą się od skośnookich wiele uczyć (jeśli ktoś nie wie, to Hammonda wykupiło Suzuki :-)). Od razu wytłumaczę co mnie tak zachwyca. Małe i duże przyciski. W prostocie jest siła, a kiedy na panelu jest porządek i przejrzystość to już niczego więcej nie potrzeba. Hammond zastosował dobry patent, przyciski, po które najczęściej sięgamy są wielkie, a te mniej potrzebne mniejsze. Rozmieszczenie ich jest bardzo dobre. Z lewej strony obsługujemy obroty kolumny Leslie, Vibrato i Chorus, Reverb i Overdrive. Nadal na wysokości lewej ręki mamy Drawbary, których wygląd jest zgodny z prawdziwym, legendarnym B-3. Mając prawa do nazwy Hammond, Japończycy mogą kopiować wygląd starych instrumentów. Centralną częścią instrumentu jest wyświetlacz 2x20 znaków, oraz przyciski numeryczne. Obok niego zastosowano sekcję Percussion, która znalazła się na nisko nad klawiaturą. Prawa cześć instrumentu została pusta. 

Tył:

Z tyłu instrumentu mamy wszystkie potrzebne nam złącza. Klasyczny port MIDI IN/OUT, dwa wejścia dla kontrolerów nożnych, wyjście stereofoniczne L/Mono, R, wyjście słuchawkowe oraz USB Flash. Cóż, w SK1 troszkę doskwiera brak portu USB, który by wysyłał komunikaty MIDI do komputera, bo chętnie bym go dodatkowo wykorzystał jako klawiaturę sterującą. XK-1c to nie jest instrument w stylu Nord Electro, który ma być wszystkim. Konstruktorzy przewidzieli, że nie będzie to twój jedyny instrument - aczkolwiek są i tacy dla których będzie - i zaopatrzenie w takie złącze znacznie ułatwiłoby kontakt z komputerem. 

W zasadzie to tyle z narzekań. Jeśli przyjdzie nam ochota podłączenia zewnętrznej kolumny Leslie, to nie będzie to dla nas problemem, gdyż 8-pinowe gniazdo znajduje się z tyłu obudowy, a my możemy z poziomu instrumentu sterować szybkością głośnika. 

Klawiatura:
Klawiatura Hammonda zrobiona jest spójna z analogiem. Producent zadbał nie tylko o kolor, który nie jest biały a lekko pożółknięty. Jest ona bardzo szybka, i lekka. Nie trzeba jej naciskać do końca, gdyż "zabiera" praktycznie od samego początku. Nie ma co do niej żadnych zastrzeżeń, gdyż Suzuki ma na tym polu kilka, jak nie kilkanaście lat doświadczenia.

Hammond XK-1c należy do grupy czołowych urządzeń symulujących brzmienie organ elektromechanicznych, tak więc nie dziwi mnie fakt, że ten model tak fantastycznie brzmi. Receptą na sukces Hammonda jest ogromne przywiązanie do tradycji, którą przejęło Suzuki. Produkują kolumny Leslie, a więc wiedzą jak je wiernie zasymulować, a ten czynnik jest niesamowicie ważnym na etapie wyjściowym. Jeśli dokonacie porównania samych pojedynczych Drawbarów to Hammond, Clavia, Roland, Korg, Kurzweil czy Yamaha, zabrzmią niemal identycznie, po uaktywnieniu symulatora Leslie okazuje się, że każda firma produkuje inne brzmienie Hammonda. To dzięki takim artefaktom jak Leslie, Chorus, Vibrato oraz ilości "brudu" i zniekształceń w brzmieniu, decydujemy o tym czy dla naszego ucha Hammond wydaje się cudowny, albo przeciętny. Jak to wygląda w XK-1c?

Okazuje się, że bohater testu ma bardzo głęboką edycję brzmienia. Zacznijmy od kolumny Leslie. 

Leslie:

Jest grubo. Do dyspozycji mamy 8 presetów symulujących najpopularniejsze wirujące głośniki Leslie: 122, 147, 825, PR-40, 760, 31H.

Oto brzmienie poszczególnych symulacji:

Oprócz tego mamy miejsce na zapisanie swoich presetów, a skoro presety to i edycja, a jest ona dosyć bogata. Zaczynamy od ustalenia wielkości głośnika RotSmall symuluje kolumnę 145, RotLarge odnosi się do modelu 122, Station - ma za zadanie zasymulowanie klasycznego PR-40, następnie rodzaj wzmacniacza. W czeluściach edycji znajdziemy opcję aktywacji, oraz dezaktywacji Speaker Color - czyli klarowności brzmienia.

Próbka:

Kolejne opcje to już chirurgiczna edycja samego rotora: górnego oraz dolnego. Tutaj możemy określić szybkość rozkręcania się każdego z osobna oraz jego powrotu do wolniejszych obrotów. Na obrotach się nie kończy, producent zadbał nawet o oddanie charakterystyki samych hornów czyli tych "trąbek" które obracają się w górnym rotorze. Możemy ustawić je w trzech charakterystykach: Flat, MID, DEEP, a następnie określić sposób mikrofonowania samej kolumny Leslie w stopniach od 0 do 180. Naturalnie najniższa wartość da mniejszą stereofonię, a maksymalna sprawi, że dźwięk będzie przestrzennie przechodził od lewego kanału do prawego. Nie bez znaczenia jest również odległość kolumny od mikrofonów i o tym również nie zapomniano. Możemy zmniejszać albo zwiększać odległość kolumny od mikrofonów. Najmniejszą wartością jest 0,3m a największą 2,7m. Im bliżej tym bardziej wybija się dolny rotor dając nam silny i basowy dźwięk, natomiast dystans 2,7m powoduje, że dźwięk staje się wyrównany i dolny rotor nam się nie wybija. 

Przykłady:

Custom Tone Wheels:

Ta funkcja pozwala na stworzenie swojego Hammonda od źródła dźwięku, czyli od kół zębatych. Mamy trzy gotowe presety: B1 Type, B2 Type, Mellow, z którego każdy prezentuje osobnych 5 ustawień:

Próbki:

Możemy dokonać modyfikacji każdego Drawbara i każdego klawisza, a więc każdy dźwięk na klawiaturze może brzmieć inaczej poprzez nadanie im innej głośności oraz przepuszczanie ich przez filtr dolno i górno przepustowy. Dzięki czemu wyeksponujemy więcej brudu, bądź go zamaskujemy. Jak widać nie zapomniano o niczym.

Próbka:

Reverb 

Instrument w odróżnieniu od SK1 dystonuje podwójnym procesorem efektów. Jeden z nich aktywujemy przyciskiem Reverb. Ku uciesze nie tylko efekty przestrzenne są nam dostępne, ale również i Delay. Każdy z algorytmów oferuje możliwość edycji.

Próbki:

Drugi procesor jest nieco ukryty i musimy do niego dojść z poziomu edycji. W nim producent zgromadził następujące algorytmy: Tremolo, AutoPan, Wah-Wah, Ring Mod, Phaser, Flanger, Chorus, Delay. Ich możliwości edycyjne również stoją na poziomie wystarczającym. 

Oto próbki:

 

Overdrive:

Suzuki zaopatrzyło Hammonda w efekt przesteru, którego nasycenie możemy regulować odpowiednim kontrolerem na panelu sterowania. Do wyboru mamy 4 rodzaje symulacji: Tube, Solid, Clip, EpAmp. Każda z nich jest genialna. Mnie osobiście przypadł do gustu Tube, a to ze względu na to, że daje on mocny przester ale nie podnosi sygnału na wyjściu instrumentu, przez co możemy go bezkarnie odkręcać a ekipa nagłaśniająca nie dostanie szału. Pozostałe dadzą nam spory zapas mocy gdy już gitarzyści na Jam Sesion rozkręcą swoje piece. Mogą myśleć, że jesteś bezbronny ze swoim "Hammondzikiem", ale nic bardziej mylnego, jeden ruch potencjometrem Overdrive w prawo przy ustawieniu Clip sprawia, że nasz Hammond zaczyna wręcz krzyczeć. 

Próbki:

Percussion:

Jeśli po przeczytaniu powyższego tekstu odnosicie wrażenie, że w XK-1c możecie wyedytować wszystko, to od razu powiem, że macie rację. Nawet efekt Percussion można według uznania odpowiednio wyciszyć, uzależnić jego głosność od dynamiki gry lub wysokości na klawiaturze.

Próbki:

 

Na specjalne uznanie zasługuje umieszczenie tej sekcji na panelu. Wielkość przycisku aktywującego efekt Percussion jest idealna i świetnie leży pod palcami. Do samego brzmienia zastrzeżeń nie ma. Mam dostęp do oryginalnego B-3 i efekt Percussion jest bardzo blisko swojego protoplasty. 

Chorus/Vibrato

Ta sekcja wygląda identycznie jak w Sk1. Mamy mozliwość ustalenia głębokości Vibrato i Chorusa dla każdego z trzech osobno. 

 

Presety:

Instrument otrzymał 64 brzmienia preset oraz tyle samo brzmień użytkownika. Pokrywają się one z brzmieniami Sk1, ale nie wszystkie. Już od pierwszego włączenia miałem wrażenie, że instrument brzmi lepiej. Być może chodzi tutaj o pewien rodzaj brudu oraz jeszcze lepsza symulację całej mechaniki Hammonda. Presety napisano na każdą okazję. Jest rockowo, jazzowo, gospellowo, ale tak naprawdę największą frajdę mamy kiedy klikniemy manual i sami zaczniemy wykręcać brzmienie za pomocą Drawbarów. Są one identyczne jak w oryginalnym B-3 chociaż, tak samo jak w przypadku Sk1 pozbawiono ich charakterystycznego skoku i kliku. 

Jeśli potrzebujemy szybkiego dojścia do brzmień, to producent dał nam możliwość skorzystania z klawiszy numerycznych, które pełnią funkcję strzałek funkcyjnych, czyli sprawnego poruszania się po menu instrumentu i jego ustawień, natomiast w normalnym użyciu będą przyciskami pamięci registracyjnej. 

Oto próbki brzmień:

Skorzystałem z okazji, że zaprzyjaźniony z nami Jacek Zając był właśnie w trakcie nagrywania Hammondów na nową płytę zespołu Juicy Band. Na codzień nagrywa i grywa na swoim XK1 oraz kolumnie Leslie, więc propozycję ogrania najnowszego modelu przyjał z radością. Spotkaliśmy się w studio, gdzie mieliśmy zarejestrować brzmienie XK-1c na oryginalnym głośniku Leslie, jednak po ograniu bohatera testu Jacek stwierdził, że nie ma sensu dźwigać ciężkiej kolumny i że symulacja w instrumencie jest akceptowalna, tak więc jeden utwór został zarejestrowany przy użyciu pełnej cyfry :-).

Funkcje dodatkowe:

Oprócz brzmień Hammmondowych instrument dysponuje symulacją Farfisy, Voxa oraz organów piszczałkowych:

Próbka:

Instrument otrzymał również Equalizer, który został schowany w opcjach instrumentu, a nie jak w przypadku Sk1 na wierzchu. Rozwiązanie z Sk1 jest o wiele bardziej praktyczne, a te dodaktowe potencjometry aż tak mocno chyba by na cenę nie wpłyneły, no ale cóż ekonomiści rządzą. Warto też wspomnieć o tym, że sam XK-1c daje nam możliwość obsługi dolnego oraz górnego manualu, wystarczy kliknąć odpowiedni przycisk, aby przełączyć się z jednego na drugi. Możemy do tego celu wykorzystać zewnętrzną klawiaturę sterującą MIDI, albo podzielić klawiaturę instrumentu na dwie części poprzez funkcję Split. Oprócz dwóch manuałów mamy możliwość zarządzania pedałem nożnym (basowym), który może być obsługiwany za pomocą klawiatury zewnętrznej, bądź dolnej partii instrumentu. Pedał może mieć funkcję lekkiego sustainu, dokładnie jak w klasyku, o niczym nie zapomniano.

Zakończenie:

Instrument brzmi rewelacyjnie co nie ulega wątpliwości. Został stworzony dla wymagających muzyków. Wymagających dobrego brzmienia, oraz panowania nad nim. XK-1c został dobrze przemyślany, pod względem obsługi zewnętrzej jak i wewnętrznej. Jego edycja nie jest skomplikowana, ale za to głęboka, do tego stopnia, że generalnie każdy element składowy brzmienia możemy wyedytować. Nagradzamy go portalową nagrodą NASZ TYP. Dlaczego? Elegancja, mały gabaryt i ciężar, rewelacyjne brzmienie, podparte świetną symulacją efektu Leslie. Gdyby Eq otrzymał 3 potencjometry na panelu to byłby to instrument niemalże idealny. Szukasz dobrego Hammonda? zerknij na XK-1c, a gwarantuję, że przestaniesz szukać. 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka