testy / Casio

14.05.2012r.strona 1 z 2

Casio XW-P1 Test

Casio od 1988 roku nie wyprodukowało syntezatora. Firma poszła w stronę keyboardów, a jej prestiż zaczął maleć. Obecnym 20-25 latkom firma Casio nie kojarzy się dobrze, ale pojawiło się światełko w tunelu, bowiem początkiem tego roku pojawił się model, który ma zmienić sytuację PR-ową firmy. Czy tak się stanie?

Wygląd:
Od razu na wstępie zaznaczę, że z instrumentami Casio miałem w życiu mało do czynienia, tak więc do testu podchodzę bardzo na świeżo.
Casio XW-P1 ma logicznie zaprojektowany panel przedni. Chociaż nie mamy tej informacji potwierdzonej, to można się pokusić o stwierdzenie, że ten model Casio projektował doświadczony muzyk. Dlaczego? Cały panel kontrolny został przeniesiony na lewą stronę. Na skrajnie lewej części instrumentu znajdziemy przyciski odpowiedzialne za wybór syntezy instrumentu: Solo Synthesizer, Hex Layer, Drawbar Organ. Wyżej umiejscowiono wielkie 4 gałki kontrolne, które będą często używane, przez co ich wielkość jest uzasadniona. Dużo niżej od gałek znalazły swoje miejsce przyciski sekwencera krokowego, a tuż pod nimi malutkie suwaki, które pełnią zadanie obsługi trybu organowego, jak i sekwencera. Tutaj można mieć pretensje co do ich wielkości, ale z tego co widziałem firma zaczerpnęła je ze swoich keyboardów, czyli skorzystano z tego, co było sprawdzone i na miejscu. Środkowa część instrumentu to podświetlony wyświetlacz, który podczas gry pokazuje dużo np. ile brzmień i na której części klawiatury zostały rozłożone, czy położenie drawbarów. Pod wyświetlaczem znajdziemy obsługę arpeggiatora i sekwencera fraz. Poniżej znajdziemy przyciski szybkiego dostępu do brzmień. Jest to o tyle wygodne, że każdy synteza ma osobny przycisk, przez co w miarę szybki sposób jesteśmy w stanie dotrzeć do wybranej barwy. Prawa cześć instrumentu służy do wprowadzania danych. Ulokowano tam przyciski numeryczne, transpozycję, kursory i obsługę zewnętrznego magazynu danych, czyli kartę SD.

Z tyłu :
Casio wyposażono w zewnętrzny zasilacz, co poskutkowało niską wagą 5.4 kg. Z tyłu znajdziemy: wyjście słuchawkowe, wyjście liniowe L/R, mikrofon (duży Jack), audio in (mini jack stereo), instrument in (mono), sustain. Ponadto mamy również wyjście i wejście midi In/Out/ Thru, oraz usb i czytnik kart SD. Jak widać Casio wcale nie jest biednie wyposażone i pozwoli na różne eksperymenty.


 

Klawiatura:
Klawiatura instrumentu to typowa syntezatorówka. Nie jest ona ani minimalnie doważona, przez co gra fortepianem nie jest zbyt komfortowa, ale przecież konstruktorzy nie projektowali kolejnego stage piano tylko syntezator, a do tych celów klawiatura w zupełności wystarcza. Jest ona zaokrąglona przy rogach, więc nie ma obaw, że będziemy zadzierać o ostre krawędzie, bo ich poprostu nie ma. Fakt, mogła być troszeczkę cięższa, jednak mamy to co mamy i nie powinniśmy narzekać, gdyż instrument nie kosztuje 4 tys. złotych tylko prawie 2. Nie jest wyposażona w aftertouch co było dużym zaskoczeniem, gdyż niektóre brzmienia aż się o niego proszą.


 

Brzmienia:
Casio otrzymało 4 rodzaje generowania dźwieku. Aby w pełni móc opisać potencjał instrumentu opiszę każdy z nich z osobna.

Solo Synth:
Ten tryb przeznaczony jest do emulowania barw analogowych. W pamięci zapisano 310 fal próbek z najważniejszych instrumentów tej dekady. Znajdziemy między innymi próbki z: Mooga, Norda, Oberheima, Rolanda JP, czy też Casio CZ. Zapisane fale mają różny kształ: Saw, Triangle, Pulse, Saw, Sin. W trybie mamy dwa oscylatory "Synth" korzystające z "analogowych" fal. Do tych dwóch fal możemy dołożyć jeszcze dwa oscylatory typu PCM. Dysponują one próbkami brzmień akustycznych, perkusyjnych i syntetycznych w ilości 2157. Dalej do kreacji dźwięku możemy użyć zewnętrznego źródła dźwięku, np. drugi syntezator, albo pętlę perkusyjną.  W tym momencie wejście external działa jak kolejny oscylator. Oprócz wejscia liniowego możemy wykorzystać mikrofonowe. Ostatnim generatorem dźwięku w tym łańcuchu to noise.

Jak widać i słychać tryb Solo Synth pozwala użyć aż 5 elementów, a kiedy trzeba przy wykorzystaniu zewnętrznego źródła aż 6 składowych brzmienia.
Jak brzmi tryb Solo Synth?

Film prezentujący możliwości:


Możliwości edycyjne:
Blok Synth dysponuje dość pokaźną - jak na tą klasę instrumentu - edycję. Najpierw wybieramy oscylator. W nim dopieszczamy takie parametry jak: wysokość, odstrojenie, LFO1, LFO2 itd. Następnie ustalamy pracę filtra, obwiednie wzmacniacza, legato, portamento. Czyli jak w klasycznym syntezatorze. Ten układ dotyczy wszystkich 5 składowych brzmienia. Ponadto na cały program ustalimy: pracę filtra LPF, HPF, LFO, głośność całego programu i efekt procesora efektów. Jest to nieskomplikowana synteza, aczkolwiek bardzo efektywna.

Tryb Hex Layer:
To tryb brzmień bogatszych. Mamy możliwość użycia 6 layerów, których materiałem bazowym są próbki PCM zapisane w pamięci instrumentu - w liczbie 788. Pokrywają one wszystkie kategorie, piano, e piano, gitara, bęben, instrumenty dęte itd. 
Oto jak brzmią:



Edycja:
Każdy Layer ma swoją osobną edycję podstawową, w której możemy ustalić między innymi: głośność, odstrojenie, miejsce w panoramie, pracę cutoff i resonance. Oprócz tego możliwe jest zdefiniowanie ADSR, oraz ilość efektu Reverb i Chorus. Cały program Hex Layer można w całości odstroić, ustawić globalny efekt, oraz zmodyfikować całość np. poprzez Pitch LFO. W sumie nie ma do czego się przyczepić, to co jest potrzebne i czego używa się na co dzień znajdziemy w edycji.


Drawbar Organ:
Ten tryb to próba symulacji organowej. Symulacja brzmi dobrze, ale w środkowej części instrumentu. Dzieje się tak, gdyż brzmienie organowe realizowane jest poprzez próbki audio, które w wyższych partiach po prostu są naciągnięte. Nie ma co oczekiwać, że będzie to symulacja na poziomie Clavii czy Suzuki, bo to nie ta klasa instrumentu. W tej klasie brzmienia organowe niestety tak brzmią, więc zamiast narzekać kupujący otrzymuje wygodne sterowanie brzmieniem, jakiego raczej nie osiągnie w żadnym instrumencie tej klasy. Dlaczego? Symulacja organowa daje nam 8 drawbarów (co prawda troszkę przykrótkich), którymi ustawiamy szybko łagodne brzmienie gospelowe, bądź szybko przejdziemy do ostrego Rockowego Hammonda. Mocnym punktem jest to, że Casio otrzymało osobny przycisk do obsługi wirującego głośnika Leslie, a jego praca przypomina efekt wirującej kolumny. Nie jest to efekt vibrato, realizowany poprzez koło modulation, tylko całkiem znośna kolumienka. Na dokładkę otrzymaliśmy efekt Percussion, Vibrato oraz Click.

Cieszy fakt, że wszystkie parametry możemy sobie sami ustawić, wchodząc w menu edycyjne. Kiedy oglądałem prezentację instrumentu na targach Namm, zauważyłem, że osoby prezentujące skrzętnie ukrywają jeden mankament. Z początku myślałem że to jakiś błąd, jednak kiedy instrument do nas przyjechał okazało się to prawdą. Kiedy ruszymy drawbar, różnica w brzmieniu pojawi się mniej więcej po pół sekundy. Dlatego sugerowałbym wolniejsze ruszanie potencjometrami, wtedy przypadłość nie będzie aż tak słyszalna. Być może zostanie to usunięte poprzez aktualizację oprogramowania. Na zakończenie dodam tylko, że Casio jest syntezatorem, a żaden syntezator nie zaoferuje takiego brzmienia organowego, tak więc zaimplementowaniem go do tej klasy instrumentu jest strzałem w dziesiątkę.


Na koniec zostawiłem brzmienia PCM, które możemy wybrać bezpośrednio za pomocą dedykowanych przycisków pod wyświetlaczem. Są one pogrupowane według katerogii: Piano, String/Brass/, Guitar/ Bass, Synth, Variious. Nie możemy edytować ich próbek bazowych. Nasza edycja sprowadza się do ustawienia ataku, opadania, filtra, vibrato i procesora efektów. Wyjątkiem są brzmienia perkusyjne, w których możemy wybrać próbki perkusyjne, a jest ich 376. Z tych brzmień wykorzystamy nie tylko fortepiany akustyczne, ale również i leady syntezatorowe, gdyż konstruktorom udało się zaprogramować wiele ciekawych i nowoczesnych brzmień.

1
2 następna strona
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka