testy / Arturia

09.12.2013r.

Arturia MiniBrute - Test

 

Arturia to firma specjalizująca się w syntezatorach wirtualnych. To dzięki nim wielu z nas mogło zasmakować przyjemności gry i zbliżyć się do kultowych syntezatorów, których być może nigdy nie będziemy mieli okazji dotknąć fizycznie. Jeśli już trafi się dobry instrument w idealnym stanie - to jest okropnie drogi, a doskonałe emulacje takich klasyków jak: Prohpet, Jupiter, Oberheim, Wurlitzer czy CS-80 możemy mieć za ułamek ceny. Spore zamieszanie narobił na rynku muzycznym nowy model MiniBrute który jest analogową konstrukcją. To instrument, który sprawia wiele frajdy i zapewnia mocne brzmienie uwalniając kreatywność. Zapraszam do lektury.

 

Wygląd:

Po pierwsze płyta czołowa wykonana została z metalu, a więc instrument sprawia wrażenie solidnego (choć taki jest). Bok instrumentu został wykończony twardym plastikiem. Panel przedni to ogrom suwaków i pokręteł. Nie ma wyświetlacza, wszystko na wierzchu, a ascetyczność analoga potwierdza brak przycisków presetów, które owszem są… ale o tym później. Pod względem ergonomi wszystko się zgadza i jest pod ręką, no… ale w przypadku tak małej klawiaturki zawsze będzie dobrze. Jedyny minus to umieszczenie pokrętła głośności z prawej strony. Jakoś intuicyjnie szukamy go zawsze z lewej. Przyciski wyboru oktaw zostały odpowiednio wymierzone, przez co możemy korzystać z kółek Pitch Bend oraz Modulation z jednoczesnym kontrolowaniem zakresu oktaw. 

Tył :

MiniBrute jest monofoniczny, tak więc na jego panelu tylnym znajdziemy pojedyncze wyjście Master Out oraz słuchawkowe. Gniazdo In służy do przesyłania sygnału zewnętrznego do instrumentu i przeprasowanie go przez analogowe filtry instrumentu. MiniBrute posiada również złącza CV In oraz CV Out do sterowania parametrami Pitch, Gate, Filter, oraz Amp.

Ciekawą funkcję przedstawia przełącznik z tyłu obudowy nazwany Gate Source. Kiedy jest na KBD (keyboard) to oczywiście wyzwolimy normalnie dźwięki z klawiatury. Ku zdziwieniu MiniBrute nie posiada wejścia dla kontrolera nożnego, a więc funkcję sustain rozwiązano poprzez drugą opcję HOLD. Po jej uaktywnieniu instrument zatrzymuje się na ostatniej nucie, a my możemy dwoma rękoma kręcić do woli gałkami. Trzecia pozycja jest ciekawsza. Nazwano ją Audio a to oznacza, że poprzez zewnętrzny sygnał będziemy uaktywniać syntezator. Po co? Podaje prosty przykład. Tworzymy brzmienie stopy i podłączając do wejścia MiniBrute automat perkusyjny, który będzie nam uaktywniał naszą stopkę. Jedyny minus to ten, że czułość po przekroczeniu której MiniBrute ma zagrać czyli Threshold można ustawić poprzez zewnętrzny edytor.

Klawiatura:

Jak na tak tani syntezator klawiatura pracuje bez zastrzeżeń: jest cicha oraz jeśli już na niej troszkę pogramy to załapiemy od którego momentu zaczyna "brać" aftertouch. MiniBrute otrzymał 25 klawiszy, które pod spodem posiadają blaszki dociążające ją, przez co jest wygodna. Ok, nie ma rzeczy idealnych i teraz coś czego się nie spodziewałem. Otóż klawisze czarne bardzo mocno można odchylić w lewo albo w prawo. Sprawdziłem kilka modeli w tym PC3K z lekka 76 klawiaturą, Virusa Polar TI, a nawet Rolanda Juno-G i owszem również się wychylają, natomiast w tym przypadku aż za mocno. W sumie nie wiem jak to traktować bo sama klawiatura działa dobrze, tak więc z racji swojej rzetelności i uczciwości informuję o tym.

Brzmienie:

Jak już wspominałem instrument zbudowano bez kompromisu, czyli jak analog to analog. Uruchamiając go i wciskając klawisz słyszymy jak następuje jego strojenie, a cały tor analogowy dopiero zaczyna swoją pracę budząc się powoli do życia. Instrument presetów fabrycznych nie posiada, tzn. nie ma przycisku w który możemy kliknąć i przywołać preset, ale jest coś innego iście analogowego. Brzmienia zapiszemy na… kartkę. Dokładnie tak jak w przeszłości walczyli w systemach modularnych najlepsi. Razem z syntezatorem otrzymujemy specjalne nakładki, z zaznaczonymi czerwonym kolorem ustawienia, które tworzą dany preset. Oczywiście jest też zestaw czystych nakładek, do zapisywania własnych brzmień. 

Instrument dysponuje jednym oscylatorem, który jest monofoniczny, a składa się on z 5 elementów, czyli pięciu różnych fal w tym: sub oscylatora, piły, kwadratu, trójkątnej oraz szumu. Dodatkowym elementem jest Audio In, przez który można przepuścić sygnał zewnętrzny przez analogowe filtry urządzenia. Każdy element oscylatora można modyfikować. 

 

Sub Oscylator:

Możemy zmienić fale z kwadratu na sinusoidę oraz dla jeszcze niższego basu zejść o oktawę niżej. 

Oto przykład:

 

Fala piło kształtna:

 

Piłę możemy przekształcić w UltraSaw, poprzez zmianę synchronizacji i dodanie dodatkowych głosów.

Oto przykłady fal i ich możliwości edycji:

Kwadrat:

Trójkąt:

Szum:

Audio In:

Tutaj okazuje się jaka moc drzemie w tym maleństwie. Cyfrowy Virtualny Analog (Va-1 Kurzweila PC3K) przepuszczony przez filtr MiniBruta zachowuje się rewellacyjnie. Bas jednocześnie grany z Arturii. 

 

Potraktowaliśmy filtrem również inne brzmienia:

Wpadłem na pomysł aby podłączyć do MiniBrute vokal Noemi, która już raz użyczyła swojego głosu podczas prezentacji mikrofonu IK iRig Mic. W tym celu wyszedłem z preampu liniowo wprost do wejścia urządzenia. Początkowo rozkręcałem rezonans, a następnie Brute Factor. Posłuchajcie co z tego wyszło:

Każdemu generatorowi przypisano osobny suwak głośności, dzięki czemu prędziutko ustawimy odpowiednie proporcje. 

 

Próbki brzmień:

Oto moje zmagania z instrumentem :)

 

Amplification Envelope:

Ta sekcja to klasyczny moduł obwiedni wzmacniacza ADSR czyli Attack, Decay, Sustain, Release. 

 

Filter Envelope:

Ta sekcja działa identycznie jak Amplification Envoelope z tym że steruje pracą filtra. Dodatkowy przełącznik ENV Speed powoduje zmiany szybkości pracy obwiedni filtra. A skoro już przy filtrach, to MiniBrute otrzymał filtr pracujący w 4 zakresach: LP, BP, HP, Ntch. Filter LP i HP oferuje nachylenie zbocza 12dB, natomiast BP oraz Notch pracuje z -6dB. Trzeba przyznać, że analogowy filtr żyje własnym życiem i dodaje mięsistego, tłustego brzmienia. 

Próbka:

 

Brute Factor:

To poprostu dopalacz który totalnie zmienia charakterystykę filtra dodając harmonicznych do brzmienia, natomiast przekręcając go powyżej 75% przesterowuje sygnał dodając feedback. 

Próbka:

 

LFO:

Testowany instrument został wyposażony w LFO, które pozwala nam sterować parametrami Pitch oraz Filtrem. Dodatkowo otrzymaliśmy parametr PWM & Metalizer. Pierwszy pozwala rozstroić w określonym tempie falę PWM, a drugi Metalizer. LFO może być synchronizowane z tempem arpeggiatora, bądź naszym tempem (rate). LFO ma 6 przebiegów, natomiast jest jeszcze drugie LFO odpowiadające za Vibrato. Tutaj mamy wybór trzech przebiegów, a aktywować je możemy z klawiatury lub pokrętła Modulation.

Posłuchajcie próbek:

Arpeggiator :

Arpeggiator pozwala odtwarzać klasyczne przebiegi góra, dół, góra/dół, random z możliwością Swingowania. Może pracować w 4 otawach, a jego tempo możemy wybić za pomocą funkcji tap tempo, bądź ustalić pożądaną wartość potencjometrem.

 

Controls:

Została nam do omówienia ostatnia kwestia Controls. W tej sekcji decydujemy o tym, co ma robić kółko Modulation oraz kółko Aftertouch. Kontroler Modulation może sterować jednym z trzech parametrów: Cutoff, Vibrato, LFO AMT, natomiast Aftertouch ma dwie funkcje: Cutof oraz Vibrato. Trzecią pozycją w tym przypadku jest OFF. Ma to sens, gdyż nie zawsze życzymy sobie aby docisk w klawiaturze wyzwalał cokolwiek. Warto dodać, że efekt Vibrato ma potencjometr Rate dla regulacji szybkości Vibrato. Blisko tych parametrów znalazł się Glide oraz Bend Range do natychmiastowego wyznaczenia jak wysoko ma podciągać nutę pokrętło Pitch Bend.

 

Tor syntezy instrumentu jest w zasadzie prosty i zgodny z analogowym trendem, czyli oscylator Mixer, obwiednia ADSR, Filtr i… "do głośnika". Po drodze oczywiście LFO itd. To, że jest to prosty układ wcale nie jest wadą. Wszystko jest na wierzchu dostępne i przejrzyste. Tym, którzy poszukują pierwszego analogowego syntezatora polecam MiniBrute, gdyż mogą w łatwy sposób pojąć zasady budowania brzmień i poznać jak działa syntezator. Brzmi on bardzo dobrze, a pamiętać trzeba, że za lekko poniżej 2 tyś. zł otrzymujemy instrument zdolny do wygenerowania aż 5 fal jednocześnie. Dobrym posunięciem jest też możliwość sterowania wzmacniaczem, filtrem czy też wysokością pitch poprzez wejścia CV. Maleństwo pozwala również wysyłać sygnał do innych analogów poprzez CV Out.

Jak to brzmi posłuchajcie:
Wysłałem sygnał z Kurzweila PC3K do MiniBrute, a dokładnie partię bębnów która steruje pracą filtra.

Drugi przykład to Rhodes z Kurzweila sterujący CV Pitch:

 

Zakończenie:

MiniBrute to instrument dla sprecyzowanych i świadomych użytkowników. Nie ma tu wygód w postaci automatycznego stroju i nie znajdziemy w nim presetów. Tak jak go wyłączymy tak zostanie do następnego włączenia, z tym że trzeba będzie go dostroić ;-). Procesora efektów też nie ma. Arturia zadbała o wierne zasymulowanie klasycznego analoga z wszelkimi niuansami, które dla jednych są plusem, a dla innych minusem. Czego mi zabrakło? Hmmm ten jeden oscylator, który zdolny jest do wygenerowania 5 różnych fal, mógłby dawać możliwość zmiany oktawy osobno do każdej fali. Sub Oscylator otrzymał taką możliwość, ale to jednak mało. Skąd taki wniosek? Można by wtedy zrobić brzmienia akordowe czy oktawowe, no ale w sumie zapomniałem że to jedno głosowy i jedno oscylatorowy syntezator. Pracując na nim odnosimy szybko wrażenie (przez te 5 fal), że to 5 osobnych oscylatorów. Praca z MiniBreute'm to przyjemność, a prostota odbija się na szybkości programowania. Gdyby nie ten wspomniany na początku potencjometr głośnośći z prawej strony...., no ale to rzecz do której przyzwyczaimy się pewnie już po tygodniu. Po raz kolejny muszę stwierdzić, że przyszło nam żyć w cudownych czasach. Nasi dziadkowie musieli wybierać syntezator czy samochód, a teraz? Za 2 tyś. mamy prawdziwy tor analogowy wyposażony w Midi i USB.  

Instrument do testu dostarczył dystrybutor firma Mega Music z Sopotu.

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka