testy / Arturia

26.12.2013r.

Arturia MicroBrute - Test (Review)

MicroBrute

 

Arturia lubi zaskakiwać i jakiś czas temu ponownie im się to udało, a to za sprawą wypuszczenia na rynek modelu MicroBrute. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że jest to testowany przez nas MiniBrute tyle, że z małymi klawiszkami. Myli się - kto tak twierdzi - gdyż fakt, te dwa modele łączy taki sam tor syntezy jednak model MicroBrute posiada kilka ciekawych funkcji oraz ograniczeń. Gotowi? To zaczynamy. 

 

Tył:

Z tyłu znajdziemy złącze USB, Audio Input, wyjście słuchawkowe, Line Out - mono, oraz wyjścia CV: Pitch Out, Gate Out i wejście Gate In. Warto zauważyć, że maluch nie wyprowadzi sygnału Midi na zewnątrz poprzez klasyczne wyjście Midi, gdyż go nie posiada. Posiada tylko Midi In, Out natomiast realizujemy po USB. 

 

Strojenia instrumentu dokonujemy wciskając przycisk Fine Tune (który staje się potencjometrem), po skończonym strojeniu możemy schować go ponownym naciśnięciem.

Przód:

Patrząc na to maleńkie urządzenie nie sposób odnieść wrażenia, że obcujemy z zabawką. Przyzwyczajono nas, że prawdziwy analog musi ważyć, tzn tak było za dawnych czasów. Wrażenie zabawki mija kiedy usłyszymy pierwsze dźwięki. Panel przedni jest naszpikowany potencjometrami praktycznie aż do granic obudowy. Nad dwoma kółkami PitchBend oraz Modulation ulokowano przyciski zarządzania oktawami. Trzeba przyznać, że wybrano najbardziej optymalne miejsce.

Podobnie jak w modelu wyższym potencjometr głośności jest z prawej strony, co troszkę niszczy moje przyzwyczajenia, ale to naprawdę parę chwil przebywania z instrumentem i już wszystko staje się jasne. MicrBrute podzielony został na kilka sekcji. Oscylator (lewa strona), Filter (prawa) LFO, Controls, Envelope oraz dwie funkcje, których na próżno szukać w modelu wyższym. Pierwsza to Mod Matrix, do której dostajemy dwa kabelki, a druga to sekwencer. O nich opowiem troszkę później, a my skupmy się na klawiaturze. Podczas pierwszych oględzin pomyslałem, że instrument powinien mieć opcje zasilania bateryjnego. Zaglądam pod instrument, a tutaj ani widu miejsca na baterię. Producent tłumaczy się odejściem od baterii - wysokim poborem mocy, ze względu na zastosowanie wysokiej jakości układów audio. Có,ż taki kompromis jesteśmy w stanie zaakceptować?

 

Klawiatura:

Od pewnego momentu coś, co kiedyś nigdy by nie przeszło, teraz sprzedaje się znakomicie. Te małe klawiatury to istny szał, co na początku trochę mnie zdziwiło, bo po co montować klawiaturę, która dysponuje totalnie nie naturalnym, odbiegającym od naszych przyzwyczajeń palców rozmiarem? To znak czasów. Po syntezator może sięgnąć każdy, nawet niewykształcony muzyk hobbysta, a wtedy rozmiar nie ma znaczenia. Czy to oznacza,że MicroBrute jest instrumentem dla amatorów? Oczywiście że nie. Jego rozmiar będzie dla jednych zaletą, a dla innych wadą. Dysponuje wejściem Midi In, a to oznacza, że podłączymy do niego każdą dużą klawiaturę Midi i będzie po sprawie. No dobrze koniec wywodów. Jaka jest więc klawiatura? Brak w niej docisku Aftertouch i jest bardzo podobna do Akai'owskiej MPK Mini. W sumie to odnoszę wrażenie, że to identyczne klawiatury. Co do jej jakości to te mini klawiszki są jakimś punktem wyjścia, ale i tak każdy wykorzysta ten dobry syntezator z ciekawszą i wygodniejszą klawiaturą. 

 

(o góry AKAI MKP mini na dole Arturia MicroBrute)

Brzmienie:

Maluch prezentuje brzmienie klasycznego analogowca. Tak jak w przypadku MiniBrute trafimy tutaj na analogowy i bardzo podobny blok syntezy, jednak z pewnymi uproszczeniami, no bo przecież gdzieś muszą być cięcia. Zabrakło nam przełącznika Sub Sin, czyli nie wyprodukujemy fali sinusoidalnej oraz nie ma generatora szumu. Zmniejszenie gabarytu instrumentu spowodowało, że nie zmieściły się na panelu suwaki obwiedni filtra. Jest obwiednia VCA, natomiast nie uświadczymy VCF. No, to tyle względem różnic. Reszta jest totalnie bez zmian. Tak jak w większym modelu mamy jeden oscylator, który potrafi wygenerować 4 fale jednocześnie. 

Oto jak brzmią poszczególne fale:

Sub:

UltraSaw 

Pulse Width

Metalizer

Poszczególne elementy, których przykłady słyszeliście powyżej po przekręceniu potencjometru w prawo przechodzą np. z fali Saw w UltraSaw, Sinus w trójkąt, a ustawienie wartości na środku skutkuje połączeniem tych dwóch fal. 

Jeśli chodzi o presety to... o nich zapomnijcie. To jest prawdziwa analogowa maszyna dla prawdziwych mężczyzn (i kobiet również), a nie jakiś cyfrak dla presetusiów. Odwołam się tu do posiadaczy Virusów. Presety świetnie napisane, przez co zabijają kreatywność, no ale coś kosztem szybkiej pracy. MicroBrute to propozycja dla kreatywnych ludzi, którzy cenią i lubią dopracowany dźwięk. Problem pojawia się w momencie zapisywania. Ehh. Jaki tam problem? No przycisku Save na próżno szukać, natomiast producent dał nam nakładki dzięki którym ołóweczkiem zanotujemy swoje brzmienie. Ba, nawet dał nam kilka "presetów" zapisanych na specjalnych szablonach. 

 

Oto kilka dźwięków stworzonych na MicroBrute:

Controls:

Brak Aftertouch spowodował, że sekcja controls została zubożona o przypisywanie funkcji kółku Modulation. Przypisać możemy pracę LFO oraz Filtra. W modelu wyższym dostępna była funkcja PitchBand Range. Niestety w tym przypadku jej zabrakło, przez co nie możemy regulować jak wysoko zawędruje nam dźwięk za pomocą kółka PitchBend. 

 

Filtry :

W sekcji Filter również oszczędniej względem starszego brata, ale wcale nie o tak wiele mamy do wyboru trzy charakterystyki HP, LP oraz BP, zabrakło Notch. Reszta bez zmian, MicroBrute również dysponuje gałką BruteFactor, która zmienia go w prawdziwego ryczącego lwa, do tego stopnia, że zaczyna żyć swoim życiem i wprowadza obfity brud do naszego brzmienia. 

Proszę się przekonać samemu:

 

Sekwencer:

MiniBrute od prezentowanego MicroBrtue rózni się tym, że ten pierwszy posiada Arpeggiator, natomiast drugi zamiast tego Sequencer. To drugie rozwiązanie wydaje mi się o wiele bardziej rozwojowe. Schemat jest prosty nagrywamy na jednym z 8 dostępnych miejsc prosty pattern a instrument go odtwarza w każdym zakresie klawiatury. Sequencer wyrównuje automatycznie to co nagraliśmy do 16 stek, więc niczego swingującego nie nagramy, natomiast możemy stworzyć nasz schemat unikalny schemat, czego nie można było zrobić w starszym i droższym MiniBrute.

Próbki:

 

 

Mod Matrix:

To właśnie tutaj tkwi największa różnica względem starszego brata. Większy nie posiada elementu Mod Matrix, natomiast młodszy owszem. Za pomocą dołączonych do zestawu dwóch malutkich przewodów mamy możliwość modulowania poszczególnych elementów oscylatora poprzez LFO, bądź sterując wysokością Pitch poprzez obwiednie ADSR. Możliwości jest sporo sami posłuchajcie:

Próbki:

Podłączyłem telefon i uruchomiłem dowolny plik muzyczny. Przewód z wyjściem z telefonu skierowałem do Pitch a następnie do Filter.

Oto skutki:

Audio Input:

To wejście, dzięki któremu podłączymy sygnał zewnętrzny do instrumentu. Po co? A naprzykład po to, aby wykorzystać analogowe filtry instrumentu lub do totalnej degradacji dźwięku. Podłączyłem do Microbrute iPada z zainstalowaną aplikacją iElectrible. Efekty są niesamowite i myslę, że wielu eksperymnentatorów dżwiękowych będzie podłączało swoje instrumenty nie tylko klawiszowe, ale również gitarę czy vokal.   

Zakończenie:

MicroBrute to instrument, który z pewnością utoruje drogę innym producentom i wyznaczy nowe standardy. Dlaczego? Tania klawiatura, którą możemy pominąć podpinając pod instrument większą to rozwiązanie z którego każdy prędzej czy później zechce skorzystać, a efekt jest taki, że tym sposobem producent obniża cenę instrumentu. Syntezator nie stracił na swoim mocnym analogowym brzmieniu, a szybka edycja wraz z możliwością eksperymentowania ( Mod Matrix, Audio Input) to niebywałe atuty. Poza klawiaturą trudno o jakikolwiek minus. Standardy o których wspomniałem to dobry syntezator z nietuzinkowymi możliwościami za śmieszną cenę. 

Instrument do testu dostarczył dystrybutor firma Mega Music z Sopotu.

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka