testy / Arturia

20.04.2015r.

Arturia KeyLab 88/V Collection - Test.

Test - Keylab 88

 

Arturia wie jak robić dobre sterowniki. Najnowszy model Keylab 88 to coś z czym nie mogłem się rozstać. Instrument towarzyszył mi przez miesiąc i mocno się do niego przyzwyczaiłem. Jest ładny. Robienie przyjemnych kontrolerów jest domeną Arturii. Dodanie drewna z boku idealnie pasuje do białego koloru instrumentu.

 

Postawiono również na wygodę użytkowania. Na panelu przednim znajdziemy przyciski transportu do sterowania programem DAW. Przyspiesza to pracę, gdyż nie trzeba często sięgać po klawiaturę komputera aby nagrać ślad. Warto dodać, że klawiatura jest zasilana z USB, ale gdybyśmy chcieli z niej skorzystać bez pomocy komputera, to przy użyciu zasilacza (brak w komplecie) możemy jej użyć w każdych warunkach.

Dodatki:

Producent pomyślał absolutnie o wszystkim. Oprócz przeźroczystego pulpitu na nuty Arturia dodała specjalny uchwyt dopinany z tyłu instrumentu, dzięki któremu możemy bezpiecznie położyć laptop, moduł brzmieniowy, czy też klawiaturę komputerową. 

 

Tył:

Tył oferuje nam port MIDI, USB, 3 kontrolery nożne oraz uwaga… Breath Controler. Yamaha wycofała się z tego świetnego kontolera, natomiast Kurzweil, Arturia i swojego czasu klawiatury firmy CME pozwalały podłączyć ten kontroler. Ogromny plus dla Arturii. 

Klawiatura:

Te 88 klawiszy jest mega fajne. Instrument był przez miesiąc i zastąpił mojego Norda. Robiłem na nim wszystko. Kiedy przygotowywałem się na nim do koncertu wszystko było w porządku. Na próbie przed koncertem rozpakowałem Norda Stage 2 z case i zaskoczenie. W porównaniu do Arturii, Nord ma dość lekką klawiaturę. Arturia nie posiada ona wymyku, jednak można na niej bardzo szybko grać. Czarne klawisze są matowe, natomiast górny zakres klawiatury jest lżejszy od dolnego, czyli jak w instrumencie akustycznym. Plusem jest też to, że klawiatura posiada Aftertouch. Oczywiście możemy również zmieniać twardość klawiatury, jednak standardowa była dla mnie w sam raz.

Kontrolery:

Jest ich mnóstwo i są sensownie rozmieszczone. Z prawej strony znajdziemy kółka Pit-Bend i Modulation, wraz z przyciskami zmiany tonacji. Są duże i wygodne w obsłudze. 

Enconderów mamy 10 a dodatkowo procent udostępnił nam 2 Banki do zapisywania ustawień kontrolerów, przez co ich liczba wirtualnie się podwaja. To samo dotyczy się 9 suwaków.

Dodatkowo otrzymujemy 12 przycisków do szybkiego przypisywania komunikatów czy też wyboru brzmień z oprogramowania ANALOG LAB.

Dynamiczne Pady również czekają na nasze użycie. Jest ich 16 i są one czułe na dynamikę oraz dociśnięcie.

Jedyną wadą jaką zauważyłem, to zbyt małe odległości potencjometrów obrotowych. Ja mam palce niedźwiedzie i zahaczam o sąsiadujący potencjometr. Plusem ich jest to, że są to potencjometry obracające się bez końca. 

Do zarządzania kontrolerami MIDI służy prosta w obsłudze aplikacja MIDI Control Center. Za jej pomocą szybko zapiszemy komunikaty pod kontrolery i wyślemy do instrumentu. 

Oprogramowanie:

Do oprogramowania Arturii na klawiaturze wprowadzono specjalne dwa kontrolery, które pozwalają szybko odnaleźć się w tysiącach brzmień. Chodzi o potencjometr Category oraz Preset. Kręcimy nimi, a kiedy chcemy dokonać wyboru to naciskamy na potencjometr i nasz wybór zostaje zaakceptowany.

 

Teraz w kwestii brzmień. Do klawiatury możemy dokupić szereg syntezatorów, natomiast wraz z instrumentem otrzymujemy numery licencyjne do dwóch fortepianów PianoTEQ oraz UVI Acoustic Grand Piano, czyli kwestie brzmień fortepianowych mamy pośrednio załatwionych. Jednak możliwości sterownika otwierają się w pełni po doposażeniu go w pakiet V Collection lub któryś z syntezatorów. 

V Collection to zestaw 13 arcyważnych w muzyce syntezatorów, dzięki którym zostaniemy przeniesieni o kilkadziesiąt lat wstecz. 

Nie zamierzam dokonywać porównań oprogramowania, czy brzmi zgodnie z oryginałem, bo już ktoś porównywał i było blisko. Nawet gdyby tak się nie stało, to instrumenty Arturii brzmią tak dobrze, że jest to bez znaczenia. Mało kto ma bliski kontakt z klasykami takimi jak MOOG, Jupiter, CS, a dzięki emulacjom stworzonym przez programistów możemy w jednej chwili być posiadaczami bardzo ciekawych instrumentów, które miały ogromny wpływ na muzykę. VST mają ogromną zaletę. Jaką? Wyobraźmy sobie, że ustawiamy brzmienie na np. Modular V. Brzmi pięknie i? I nie możemy nic zmienić, gdyż instrument ten nie posiada systemu pamięci presetów. Z VST to proste, bo zapiszemy dosłownie wszystko i przywołamy razem z projektem.

Analog LAB wchodzi w skład pakiety V Collection i oferuje ponad 6 tys brzmień analogowych brzmień, a dodatkowo oferuje gotowe Performance składające się z pomieszanych syntezatorów. To wielki pokój z syntezatorami, gdzie tylko kliknięcie dzieli nas od tych cudownych maszyn.

Przetestowałem 6 instrumentów z serii V Collection. 

Oto próbki:

Zakończenie:

Jak słyszeliście potęga brzmienia z oprogramowania jest niesamowita. Śmiało można polecić każdy instrument z tej serii maniakom starych instrumentów, nie tylko na dobre ich odwzorowanie, ale i ciekawe odmienne presety. Sama klawiatura jest doskonałym uzupełnieniem oprogramowania, ale również codziennym pomocnikiem w pracy z brzmieniami wirtualnymi innych producentów. Na sam koniec dodam tylko, że ten sterownik waży 13 kg. Nie wiem jak udało sie to osiagnąć, bo klawiatura jest bardzo dobra, a sam sterownik wykonano z metalu, przez co jest bardzo solidny. Cena nie przekracza 3 tyś zł, a więc jest bardzo ciekawą propozycją wartą uwagi. 

Instrument do testu dostarczył dystrybutor firma Mega Music z Sopotu.

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka