testy / Arturia

27.02.2017r.

Arturia Drumbrute - Test

Arturia Test 

 

Po ogromnym sukcesie oprogramowania Arturii wiadome było, że to się tak nie skończy. Nie przekonanych do softu nie przekonamy, więc trzeba do nich podejść od drugiej strony i stworzyć coś fizycznego. Powstały syntezatory MicroBrute, MiniBrute, które są idealnym wstępem do świata bez myszki komputera. W ofercie brakowało maszyny perkusyjnej, takiej z „krwi i kości”. No i jest - DrumBrute.

 

Wygląd:

Arturia ma swój design, który sprowadza się do tego, że wykorzystuje te same komponenty we wszystkich swoich urządzeniach. Wygląda to tak samo, ale się sprawdza. Potencjometry są duże, a sam panel jest bardziej radosny od tego w Aira TR-8. Tutaj każdy producent wybrał inną drogę. Przyciski start/stop/rec są największe i słusznie bo często w nie będziemy klikać. Potencjometr tempa nie jest skokowy co wydawałoby się uciążliwe, jednak jest on bardzo precyzyjny i nie ma z nim absolutnie żadnego problemu. Na samym dole maszyny mamy 12 dynamicznych padów, którymi wyzwalamy odpowiednie dźwięki. Rim/Claves dzielą się jednym padem, podobnie Maracas i Tamburyn. Wszystko tu jest pod ręką. Nie ma nic ukrytego. Prosto i skutecznie. Każdy detal w zasięgu ręki, Level, Pitch Decay - to ustawienia najprostszych elementów. W przypadku stopy i werbla mamy już więcej zależności, ale o tym późńiej. Drewniane boczki, które znamy z KeyLab’a nadają tej maszynie wygląd lat 80 tych. Skojarzenie z LinnDrum czy DMX jest tu jak najbardziej na miejscu. 

Acha, sądziłem, że instrument wykonany jest z metalu, ale panel tylko na taki wygląda. Tak naprawdę to pomalowany plastik.  

Tył:

Na panelu tylnym pomimo małego miejsca, znalazło się bardzo dużo. Wyjście słuchawkowe zarówno na jack’a 3,5 mm, jak i 1/4. Mamy aż 12 indywidualnych wyjść (w tym wyjście metronomu), oraz jedno główne MIX Out. Mamy pełnych rozmiarów MIDI IN/OUT oraz wyjście i wejście Clock. Nie zapomniano o USB. 

 

Brzmienie:

Tutaj dochodzimy do momentu najważniejszego. Interfejs jest bardzo przyjemny, a jak jest z dźwiękiem? Arturia nikogo nie naśladuje. Oczywiście nie da się tutaj odkryć na nowo analogowych brzmień perkusyjnych, jednak wystarczy posłuchać tego, co zrobili z brzmieniem HH by przekonać się, że to zupełnie inny rodzaj soundu. Jeśli do tej pory pracowałeś na samplach, to za każdym razem miałeś to samo. Analogowe maszyny mają zawsze troszkę zróżnicowany dźwięk. Wystarczy posłuchać przykładu Rim by przekonać się, że każde uderzenie niesie za sobą coś innego. Jest to związane oczywiście z dynamiką jaką gramy. 

próbka:

poszczególne brzmienia:

Kick1 posiad azupełnie inne możliwości regulacji brzmienia niż Kick2. Możesz ustawić efekt Sweep, Impact, Decay oraz Pitch.

Kick2 posiada tylko Decay oraz Pitch.

Snare bogaty jest w ustawienia Drum Tone, Snap Tone, Snap Decay, snap Level.

 

Jestem ciekaw jak Waszym zdaniem brzmi ten instrument. Dajcie znać pod testem co sądzicie o brzmieniu, bo w mojej opinii powinien zadowolić z zapasem fanów wszelakiej elektroniki. 

  

DrumBrute nie posiada procesora efektów, co dla jednych może być kluczowe, a dla drugich wręcz odwrotnie. Posiada filtr Steiner Parker z rezonansem, który robi bardzo dobrą robotę. Pracuje on w trybie Low Pass oraz Hi Pass. 

oto jak brzmi:

 

Szkoda tylko, że działa on globalnie, bo otworzyło by się wiele możliwości, gdyby można było poddawać filtracji np samą stopę, czy hh. 

Step SEQ

Wciskamy Rec/Play i albo wbijamy nasz bit ręcznie, czyli z za pomocą padów, albo za pomocą 16 kroków - mamy dedykowane przyciski nad kontrolerami. Jeśli chcemy grać gęściej to możemy wybrać podział: 1/8, 1/8T, 1/16,1/16T oraz 1/32. Do trapowych hh polecam właśnie 1/32. Oczywiście nie musimy opierać swojego bitu na 16 krokach. Producent dał nam zakres działań: 16, 32, 46, 64 - kroków. 

Kiedy mamy już swój bit wklepany to możemy go dopieszczać. Opcja Swing powoduje „rozbujanie” rytmu, ale na tym nie koniec. 

próbka:

 

Maszyna nie musi być „techniczna” i wcale nie musi grać równo. Możemy przy pomocy Unqantized Recording przestawić każdy krok 50% do przodu, 50 do tyłu, co skutkować będzie charakterystycznym graniem do tyłu, tak pożądanym przez producentów muzyki RnB. 

próbka:

 

Pattern wcale nie musi być nudny i grać tak samo. DrumBrute na swoim panelu ma gałeczkę Randomness. Przekręcenie jej w prawo powoduje dodanie zupełnie nowych przebiegów naszego schematu rytmicznego. Możemy to zrobić globalnie, lub dla konkretnej ścieżki np. werbla. Randomness tworzy nam naprawdę dzikie patterny. Wartość gałki to 128, a więc każda przekręcenie w prawo powoduje bardziej odjechane tematy. 

próbka:

 

Jest jeszcze jeden patent na niestandardowe patterny. Polytyrhm. Polirytmiczne przebiegi tworzymy w następujący sposób. Ustawiamy ilość kroków, po których mają się zapętlić. Np. Stopa może być grana na 16 krokach, werbel 11, a hh 5. 

próbka:

 

No i na koniec touch pad Reapet/Roller. Ta funkcja zadziała w momencie położenia palca na pasku. Mamy powtórzenia w zakresie: 1/4, 1/8, 1/16/, 1/32. Dzięki powtórzeniom możemy generować dynamiczne przejścia. 

próbka:

 

 

Producent dał nam jeszcze kilka narzędzi wspomagających występ na żywo. Pierwsza z nich to funkcja Song. Możemy utworzyć bit z kilku patternów, które będą odgrywane w odpowiedniej kolejności. Drugim i trzecim sposobem jest Mute i Solo. Klikając na jeden z tych przycisków np. Mute a następnie Kick1 sprawiamy, że wycisza się nam stopa. Kiedy do tego dorzucimy Maracas i Zap to zwyczajnie dorzuciliśmy do grupy wyciszonych kolejne elementy. Analogicznie działa tak również funkcja Solo. Kiedy wyłączymy ją wracamy do uruchomienia wszystkich kanałów. Ponowne kliknięcie w daną funkcję nie powoduje utraty „pamięci” grupy wyciszonych - co również jest plusem. 

 

Bardzo pomocny jest metronom, który nie dość, że jego obsługa jest dostępna z panelu, czyli włącz/wyłącz, to jeszcze posiada potencjometr głośności. Jego click też jest dość charakterystyczny i nie powoduje bólu głowy. 

 

próbka:

Czego mi zabrakło? Jestem cyfrowy i chciałbym by np. ruch wysokością stopy również był zapisany w patternie, co po pierwsze dałoby tworzenie nawet przebiegów basowych, a po drugie dało by zapisanie brzmień w patternie. Analogowców to obrzydza i chcą mieć tak jak właściciele systemów modularnych. Wszystko ręcznie ustawiane od podstaw, a więc to właśnie daje im Arturia. 

Oto co mi udało się stworzyć na tym instrumencie:

i jeszcze tutaj:

Zakończenie:

Instrument chwali się za to, że nie jest to kolejny Roland z serii Boutique z małymi gałkami. To samo w Aria TR-8. Tutaj duże potencjometry obrotowe to niesamowita zaleta, bo obsługa robi się bardzo przyjemna. Ten instrument ma własne brzmienie werbla i hh, który jest mocno metaliczny. To maszyna z własnym brzmieniem, gdzie każde uderzenie wcale nie jest takie same. To analog, który nie kosztuje wiele. Wydaje się, że Arturia projektowała go dla użytkowników swoich syntezatorów, ale i nie tylko, bo pokochali go użytkownicy Korg Volca. Bardzo skuteczne narzędzie o dobrym brzmieniu. Jeśli pół dnia pracujesz na komputerze i tworzenie muzyki na nim wzbudza w Tobie wstręt, to idealnym rozwinięciem twojego analogowego zestawu będzie DrumBrute. 

Instrument do testu dostarczył dystrybutor firma Mega Music z Sopotu.

 

 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka