testy / Akai

15.03.2012r.strona 1 z 2

Akai MPK-49 Test

Akai MPK 49

Akai to jedna z firm, która produkuje klawiatury sterujące... jedna z niewielu która robi je naprawdę solidnie.

Wygląd zewnętrzny:
Akai po wyciągnięciu z pudełka nie sprawia wrażenia chińskiego taniego urządzenia, które po roku czasu będzie chciało nam się w rękach rozpaść. Instrument jest ciężki i bardzo starannie wykonany. Po prawej stronie znajdziemy pokrętła kontrolne w liczbie 8, których działanie nie ma końca. Co ważne nie wychylają się one na boki, są bardzo stabilne. Poniżej enkonderów mamy suwaki. Są to duże suwaki o wygodnym skoku potencjometru. Bardzo wygodnie się je trzyma i dają one wrażenie że panujemy nad wszystkim, a to dzięki dobremu wyskalowaniu gdyż bardzo szybko i precyzyjnie można znaleźć punkt środkowy. Potencjometry mają dwa banki ustawień, co podwaja ich ilość.

Jeszcze niżej pojawiła się seria przycisków które kontrolują arpeggiator, ale również mogą wysyłać komunikaty midi. Centralnie znajdziemy duży, podświetlony na niebiesko wyświetlacz LCD, który przekazuje nam bardzo dużo informacji. Dzięki niemu wiemy z jaką siłą uderzamy w pady i co wysyłamy w danym czasie.  Poniżej wyświetlacza oddano nam szereg przycisków odpowiedzialnych za ustawienia klawiatury, jak i funkcję transportu programów DAW. W wygodnym miejscu dostaliśmy przycisk wystukania tempa oraz zmiany oktawy. Ta druga  funkcja jest bardziej istotna, gdyż przy takim rozmiarze będziemy dosyć często klikać w nie. Szkoda ze nie są większe.

Po lewej stronie znajdziemy dynamiczne pady. Są one bardzo wygodne, ale o tym później. Lewa skrajna cześć odpowiada za zarządzanie bankami  padów, ich dynamikę oraz obsługę arpggiatora. Maksymalnie z lewej strony znajdziemy kółka Pitch-Band i Modulation w bardzo gustownym podświetleniu.

Z tyłu:
Instrument z tyłu prezentuje się okazale. Wyposażony jest w dwa gniazda na pedały kontrolne: Sustain i Expression. Oprócz zwykłych wejść i wyjść midi mamy też złącze USB, dzięki któremu podłączymy nasz instrument bezpośrednio do komputera. Do zasilenia klawiaturki wystarczy nam wspomniany port USB i nie potrzebujemy zasilacza, który niestety nie jest dodawany w standardzie. Akai dodał do klawiatur blokadę kensington, której wejście znajdziemy również z tyłu instrumentu. Nie wiem czy użytkownikowi będzie to potrzebne, ale w sklepach i na różnych pokazach na pewno będzie przydatna.

Od Spodu:
Generalnie nie zastanawiamy się jak wygląda spód instrumentu. Fakt, jest to najmniej istotna rzecz, jednak pozwolę sobie pokazać jak producent w najmniejszym detalu zadbał nawet o taką drobnostkę. Akai dostał duże gumowe "placki", dzięki którym można go położyć  bardzo stabilnie, nawet wtedy kiedy częściowo wykracza poza np. biurko.



Klawiatura:
Jest to klawiatura typowo syntezatorowa, lecz bardzo wygodna. Przyznam że nie spotkałem jeszcze takiej klawiatury w master keyboardzie. Jest znacznie cięższa niż w syntezatorach, działa z pewnym oporem, a zarazem ma bardzo szybkie odbicie. Granie partii fortepianowych jest bardzo komfortowe.Aftertouch nie jest może tak wyczuwalny jak w innych klawiaturach, jednak dynamiczna gra nie powoduje generowania niechcianego komunikatu. Jedynym minusem jest wykończenie boczków. Stylistycznie bardzo fajne, jednak jeśli nie trafimy w najniższy klawisz C, to nasz palec wędruje na ostre zakończenie plastikowego boku. Zdarzyło mi się to kilka razy, kiedy nie patrzyłem na klawiaturę podczas gry, jednak wcześniej długo grałem na pełnowymiarowej klawiaturze, więc miałem zapamiętany inny rozmiar klawiszy. Po tygodniu obcowania z instrumentem problem powinien zniknąć. Klawiatura nie pozwala na obsługę stref, splitów, co jest dosyć sporym minusem, gdyż oferując wyżej wymienione funkcję stała by się łakomym kąskiem dla posiadaczy modułów brzmieniowych. Konstruktorom w głowie przyświecał chyba cel pod tytułem: " idealna klawiatura do studia", i to im się raczej udało.

 

1
2 następna strona
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka