testy / Akai

03.08.2016r.

AKAI MPC Touch - Test

AKAI MPC Touch - Test

 

Przychodzi taki czas, kiedy trzeba zmierzyć się z czymś, czego się do końca nie rozumie. Jestem typowym klawiszowcem, który woli wgrać partie z klawiatury niż z gumowych padów, ale to, co otrzymałem do testów zupełnie zmieniło mój sposób postrzegania profesjonalnych instrumentów bez klawiatury. Klawiszowcu, producencie, przeczytaj ten test, może i Tobie się dodatkowe klapki otworzą. 

 

Zacznę w ciut inny sposób, nie tak jak to zawsze robiłem. Czym jest AKAI MPC Touch? To tak naprawdę sterownik, który jest połączony z komputerem pępowiną. Pępowina ta to USB. MPC Touch nie pracuje samodzielnie, ale czy kontroler posiada wyjścia i wejścia audio? Jakie to ma przełożenie w praktyce? Posiadasz komputer bez karty muzycznej? Nie musisz nabywać interfejsu. Wystarczy sprawny komputer. Druga sprawa najważniejsza - MPC Touch łączy się z komputerem i pracuje jako drugi monitor. Czyli wyświetla dokoładnie to, co widzisz na ekranie programu MPC SOFTWARE. Ale czy byłaby to wygodna obsługa, gdybyś posługiwał się 7 calowym ekranem na interfejsie użytkownika, który jest mikroskopijny i przystosowany pod mysz i klawiaturę? No nie, a więc AKAI stworzył osobny interfejs specjalnie przygotowany pod AKAI MPC Touch i dotykowy ekran. Od razu się przyznam, że programu MPC nie znam nic a nic, a więc idealny sprawdzian dla systemu. To jest tu najpiękniejsze. Komputer idzie na bok, a ty pracujesz na instrumencie kompletnie zapominając o tym, że tak naprawdę sterujesz komputerem. W tworzeniu bitów nie przeszkadza mi to, że totalnie nie znam MPC. Posługuje się nim bardzo intuicyjnie podobnie jak w sekwencerze komputerowym.

 

Skoro nie potrzebujesz Karty muzycznej, to czy to znaczy, że AKAI jest interfejsem audio? Dokładnie tak. Możesz przez niego słuchać muzyki na komputerze. Pozwala na przetwarzanie dźwięku z rozdzielczością 44,1kHz oraz 24 bitów. Producent daje nam w komplecie specjalną podstawkę, dzięki której sterownik jest lekko pochylony w naszą stronę. 

Instrument posiada ekran dotykowy - to już wiemy. Obok niego po prawej stronie mamy zestaw czułych na dotyk potencjometrów Q-Link, które wprowadzają dane i ogólnie mogą sterować różnymi funkcjami. Poniżej mamy wielkie kółko, którym wprowadzamy często sporo ustawień i np. wybieramy brzmienia, czy sample. Obok kółka znalazło się kilka przycisków z których korzystać będziemy dość intensywnie. Jest to Rec, Stop, Play, Menu, Main, Undo, Copy, Tap.

Po prawej stronie obudowy znajdziemy dwa małe przyciski. Z początku myślałem, że służą do Resetu sterownika - jeśli się zawiesi - coś ala Reset w routerze komputerowym, ale jednak byłem w błędzie. Te dwa przyciski służą do sterowania jasnością ekranu.

Dynamiczne Pady są niczym klawiatura dla pianisty. Je można określić w hierarchii, że jest to taki KAWAI VPC-1. Turbo wygodne i oczywiście, dynamiczne, czułe na docisk. Nad nimi przyciski zmiany oktaw :), oraz funkcje Note Repeat - jeśli chcemy zafundować sobie karabin maszynowy z werbla oraz wyłączenie dynamiki padów. 

Przycisk 16 Level daje nam świetne rozwiązanie. 16 Padów decyduje o pracy takch parametrów jak Filter, Layer, Attack, Decay, Velocity, Tune. Odbywa się to następujaco: klikasz w przycisk i jeśli wybrałeś Decay, to Pad numer 1 będzie pracował normalnie, ale im bardziej w górę tym parametr Decay będzie się zwiększał, powodując szybsze zanikanie dźwięku. To samo dotyczy Filtra, czy Attack. 

Tył jest bardzo obfity, gdyż posiada wyjścia L/R oraz wejścia L/R, dodatkowo wyjście słuchawkowe 1/8 jack i port MIDI IN/OUT - też na mini jack, ale producent dostarcza odpowiednie przejściówki. Jest również port USB, który jest niezbędny do pracy z instrumentem, podobnie jak zasilacz, który otrzymujemy w komplecie. 

 

Instrument oferuje wszelakie funkcje edycyjne i do tego w zasadzie również komputer jest nam zbędny. Wszystko zrobisz na kontrolerze. Zacznijmy od sekwencera krokowego. Wbijasz każdy part dokładnie tak samo jak w przypadku Rolanda TR-808. Działa to błyskawicznie. Szybko przeskakujesz z tracku na track, a dodatkowo możesz zmieniać wartość Velocity, tranpozycji, przesuwać każdą nutę w dowolne miejsce, powiększać itp. To jest właśnie idealne wplecenie ekranu dotykowego z softem. Trzeba przyznać, że ekran ten jest precyzyjny i bardzo dobrze się na nim pracuje. Nie wiemy czy jest on odporny na zarysowania, bo nikt nie wspomina o tym, czy jest to szkło typu Gorilla Glass, ale po naszych testach rys nie ma, a więc uznajemy, że jest solidny. 

O wiele ciekawszym rozwiązaniem jest widok siatki. Bo więcej widać, no i można już operować wysokością dźwięku.

Wszystkie przyciski zostały ulokowane bardzo dobrze, a ich funkcjonalność jest wręcz wzorowa. Tutaj nie ma przebijania sie przez Menu. To co najważniejsze jest w zasięgu jednego kliknięcia, bądź tapnięcia w ekran.

Wybór brzmień/Edycja:

To co dla mnie najważniejsze, to dostęp do palety brzmień. Do MPC Touch możemy pobrać 20 GB brzmień. Jak się w tym odnaleźć? Mega prosto. Klikając MENU i Shift dostajemy się do Browser, czyli przeglądarki plików. Tam znajdziemy nasze sample i programy zainstalowane wcześniej. Wybieramy z listy to, co nas interesuje i ładujemy. Wracamy do ekranu głównego. Koło tracka znajdują się ikonki (4 małe pady, wtyczka, klawiaturka, oraz symbol Piano Roll. Kwadracik sygnalizuje nam program, który już jest odpowiednio poukładany czyli np. zestaw perkusyjny. Wtyczka to plugin. Klikając we wtyczkę, uruchamiamy zainstalowane w komputerze pluginy. To wszystko działa ok.  Problem następuje gdy w katalogu mamy np. 2000 próbek, to trzeba troszkę się naklikać i tutaj łatwiej to zrobić z okna programu MPC. Tak więc to nie jest tak, że uwolnimy się od niego całkowicie ale w 99% procentach z pewnością tak! Nie wspomniałem jeszcze o tym co dostajemy nabywając sterownik. Jest grubo, bo aż 20 GB brzmień w tym EDM & Future House, Esential Instruments, The Vault oraz pakiet rozszerzeń kitów TR 808. Instalujesz i pracujesz.

Klawiaturka sygnalizuje brzmienie oparte o jeden sampel rozbity na części czyli keygrupy. Keygrup może być aż 128. Zarówno w przypadku zestawów perkusyjnych oraz programów z symbolu Piano Roll, można do każdego brzmienia dodać do 4 dodatkowych brzmień.

Czyli do stopy można dołożyć jakiś sinus lub pada, a do werbla coś by go wzbogacić. Różnica między tymi dwoma trybami polega na tym, że w przypadku zestawów perkusyjnych działamy osobno na każdym padzie, natomiast w przypadku Piano Roll działamy na odpowiednich grupach. Grup jak wspominałem jest 128, czyli na każde dwa pady przypada jedna grupa.

W obu przypadkach możliwości są identyczne. Każda keygrupa może mieć oddzielnie nałożone efekty, filter, obwiednie, LFO. Możemy również zmieniać zakres grup. Brzmienie perkusyjne, może wykorzystać 4 efekty na cały program globalnie. W sekcji Program Edit możemy zrobić w zasadzie wszystko.

Pad Mixer:

W tej sekcji każdy Pad podlega osobnej regulacji głośności. W tej sekcji czeka na nas 4 inserty efektowe na każdy pad oraz wysłać. Możemy również wyslać  go na osobną grupę.

 

Oto co udało mi się stworzyć na pokładowych brzmieniach:

Chanel Mixer:

To mikser każdego kanału osobno. Możemy tutaj nałożyć dodatkowe 4 efekty czy też użyć wysyłek, panować nad głośnością innych wyjść czy też SubMixów. 

Sampler:

W tej zakładce panuje dowolność, możemy Resamplować dźwięk i nagrywać sample, które już załadowaliśmy. Możemy do tego celu użyć dedykowanych wejść. Uruchamiamy nagrywanie albo klikając w przycisk ARM, lub ustawiamy pewien próg, przez który dźwięk musi się przebić. Banał. 

Oto Beat wykonany przy pomocy Samplowania dźwięku z zewnątrz. Do tego celu wykorzystałem Kurzweila Forte i nagrałem ładne brzmienie typu Pad.

 

Sample Edit:

Kiedy nagramy już nasz materiał klikając w „Sampler” to możemy nasz zarejestrowany dźwięk poddać edycji. Edycja sampli nigdy nie była tak prosta - przynajmniej dla mnie. Możemy powiększać ekran w celu dokładnego przycięcia naszego materiału palcem, ale nie tylko. Tutaj przydają się potencjometry Q-Link. Pierwszy (mniejszy) od dołu powiększa nam x1, czyli możemy bardzo dokładnie poruszać się po samplu. Drugi robi to już szybciej bo x10, trzeci x 100, natomiast czwarty już x1000. Sprawdza sie to przy długich samplach. Edycja pozwala normalizować pliki, redukować bity, monofonizować, bądź stereofonizować nasz materiał. Można ciąć długi plik na plastry i przypisywać je do padów.

Pad Perform:

Daje nam możliwość ustawienia akordów i róznych progresji. To na tyle ułatwia sprawę, że naprawdę nie trzeba znać żadnej teorii muzyki by móc komponować fajne rzeczy. Jeśli masz dobre ucho to Pad Perform uczyni z Ciebie świetnie komponującego muzyka. Tutaj czeka na Ciebie 19 skal, 24 różnych akordów, którym możesz zmieniać układ 1-3-5 oraz 1-3-5-7, a dodatkowo wybierasz : jazz, house, pop. 

XY/FX:

Ta funkcja pozwala na zabawę w czasie rzeczywistym. Ekran zostaje podzielony na oś X/Y i w zależności od wybranego efektu z bogatej listy efektów, możemy w prosty sposób sterować różnymi algorytmami. Sądzę, że inspirowano się tutaj KAOSS Padem od Korga, ale mogę się mylić. 

próbka:

MIDI Control:

Pozwala na ustawienie każdego Pada z osobna. Decydujemy o tym, czy ma wysyłać dynamikę, na którym kanale ma pracować, jaką nutę ma wyzwalać, czy Aftertouch ma działać Monofonicznie, Polifonicznie i czy w ogóle ma być odłączony. Potencjometry wysyłają komunikaty CC. Tutaj podobne opcje mamy do wybrania z tym, że jeszcze możemy włączyć, bądź wyłączyć czułość na dotyk. Najlepsze jest to, że nie zapomniano nawet o wyzwalaniu komunikatów MIDI poprzez oś X/Y. Czyli dotykamy panelu i wyzwalamy odpowiednie komunikaty CC. 

 

Song/Next Sequence:

W trybie Song ustawiamy nasze sekwencje w wybranej przez nas kolejności. Sekwencji w jednym projekcie może być 128. Opcja Next Sequence umożliwia przypisanie do padów sekwencji i wyzwalanie ich. 

 

Kolor Pad:

To bardzo pomocna funkcja. Niby prozaiczna rzecz - kolorowanie padów - ale przy tych wszystkich konfiguracjach padów łatwo się pomylić. Do zapamiętania możemy mieć 128 konfiguracji, a zatem kolorowanie np. niebieski pad to stopa, żółty werbel to świetna rzecz. Jak już wyrobimy sobie własną kolorystykę, to nie trzeba się już uczyć niczego. Zawsze będziesz wiedział, że żółty to werbel, tak więc warto utrzymywać porządek.  

Efekty:

Producent włożył w instrument (a raczej program) sporo efektów, w tym filtry, pogłosy, Delay'e. Jest nawet możliwość reasmplingu dźwięku, który ograniczy jego rozdzielczość bitową, by dokonać totalnej destruktcji dźwięku. Każdy efekt możemy dowolnie edytować przy pomocy ekranu i potencjometrów Q-link.

oto próbki:

Dla tych, którzy tęstknią za starymi klasykami - MPC dysponuje symulatorami brzmienia np. MPC60.00.

Dla tych, co chcieliby uzyskać brzmienie takich legend jak: MPC300, MPC60, SP1200 mam niespodziankę. W zakładce OTHER programu MPC kryje się opcja Vintage Mode, a tam znajdziecie wszystkie symulacje wyżej wymienionych legend.

Oto próbka:

Zakończenie: 

To niesamowite, że nieznajomość programu MPC zupełnie nie przeszkadzała mi w produkowaniu bitów. Cały system MPC Touch jest tak optymalnie napisany, że w zasadzie znajomość MPC nie jest potrzebna. Oczywiście warto go poznać i traktować go również jako monitor tego co się dzieje, bo wtedy możemy troszkę inaczej spojrzeć na cały projekt, jednak bez niego da się obejść. Tutaj ogromny szacunek, gdyż myślałem, że spędzę z 6h ucząc się tego, gdzie co jest i dalczego akruat tutaj. Nic z tych rzeczy. Druga kwestia to Pady. Te dynamiczne pady, to jest kwintesencja doświadczenia robienia instrumentów przez AKAI. Te pady są cudne! Idealnie odbijają, są twarde i nie ma obaw, że się coś zepsuje. MPC Touch, do idealna maszyna dla tych, którzy wahają się między softem a hardware’m. Tutaj nie ma ograniczeń pojemności Ramu, czy dysku twardego. Można korzystać ze swoich pluginów. Każdy projekt mamy w zasięgu ręki. Jedyny minus, że MPC Touch nie działa samodzielnie, ale takie było od początku założenie, że jest on strickte sterownikiem. Dla mnie praca nad tym to jedna wielka frajda. Nie rozumiałem tych sterowników, ale sądziłem, że skoro większość na tym pracuje to musi to być proste i skuteczne. Tak właśnie jest. To mega skuteczne narzędzie, które pozwala tworzyć całe płyty i nagrania w zasadzie od zera. Do tego dołożymy 20 GB oprogramownia i mamy już kompletne studio. Spore grono użytkowników AKAI ucieszyło się pewnie z tego, że zrezygnowano z tych malutkich ekraników, które ja pamietam jeszcze z czasów Z8. Teraz nadeszło nowe i to jest zdecydowanie zmiana, którą czuć na każdym kroku.

Do testów dostarczył dystrybutor Audiostacja

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka