testy / Akcesoria/Programy iOS/Studio

03.10.2017r.

Jaki odsłuch douszny?

Ten test zainteresuje zespoły weselne i nie tylko.

Temat odsłuchu dousznego jest wałkowany dość mocno, ale nie każdy zdaje sobie sprawę z rozwiązań jakie może mieć i jakie możliwości posiada jego sprzęt. Posłużę się tutaj sprzętem Behringera, gdyż jest on bardzo popularny.

Odsłuch douszny ma wiele zalet. Po pierwsze:

Jeśli zespół liczy sobie 5 osób i każdy chce mieć swój odsłuch, to musimy mieć oprócz frontów aż pięć monitorów scenicznych. Następuje problem logistyczny, bo trzeba to nosić, podłączać, pociągnąć przewody do każdego. W konsekwencji zespół gra na 2-3 monitorach i każdy jest z każdym na odsłuchach. Generalnie brak komfortu. Pewnie znana jest Wam zasada, że sprzęt po takim długim jobie, waży 10 kg więcej, a więc trzeba te ciężkie monitory zanieść znów do auta. Często też sceny w hotelach czy domach weselnych są malutkie i nie ma jak tych monitorów postawić. Ogólnie wieczna walka. Tutaj słuchawki są wybawieniem. Po graniu zwijasz do plecaka i po odsłuchu. 

Jeśli macie perkusistę w zespole, to trzeba na małej scenie „przebić się przez niego” dźwiękiem na froncie i na scenie. W konsekwencji jest głośno, coraz głośniej. Po 8 h grania wszyscy są zmęczeni dźwiękiem. Połowa takich przypadków kończy się tym, że przody muszą przykryć głośność Waszych monitorów i znów jest głośno i klient niezadowolony. Brak komfortu dla obu stron. Granie na słuchawkach również ma swoje granice, ale jeśli stosujemy słuchawki dokanałowe, które bardzo mocno wytłumiają, to nie musimy nimi grać głośno. Jesteśmy odizolowani od hałasu i po takich 8 godzinach mniej zmęczeni. Temat „kolega mnie zabija ridem” jest zamknięty. Sytuacja u nas z wczoraj. Gitarzysta, jak to gitarzysta - gra piecem w nogawki. Potrzebuje odsłuchu, by słyszeć i siebie i innych, bo scena była malutka. Nie można dać mu mocnego odsłuchu, bo leci on wprost w gitarę. Znacie to pewnie. Wszystko piszczy. Nawet jeśli nie lubisz grać w słuchawkach, to co wybierasz? Nie słyszeć się, znosić sprzęgnięcia mikrofonów, ale korzystać z monitora, z którego i tak nie masz pożytku? Będąc upartym pewnie można, ale po co korzystać z systemu który nie zdaje egzaminu? Tzn, poprawka, na dużych scenach jak najbardziej, ale nigdy nie wiesz gdzie jutro zagrasz. Weselnicy to doskonale znają. Słuchawki zdają egzamin zawsze. 

Jeśli do tej pory próbowaliście grać na słuchawkach i zraziliście się, to pewnie dlatego, że odsłuch był zrobiony w mono. Nie ma chyba nic gorszego od takiego rozwiązania. Klawiszowcowi nic nie brzmi, bo jego klawisze słyszy bardzo płaskie, a jak dostał do odsłuchu tylko jeden kanał, to może się okazać, że jego brzmienie Pad bardzo różni się od tego, co słyszał w domu, kiedy je tworzył. 

Dlaczego odsłuch w mono jest niekomfortowy. Po pierwsze nasze brzmienia są stereofoniczne i kiedy je „zmonofonizujemy” to zwyczajnie bardzo wiele tracimy. Fortepiany w ujęciu stereofonicznym nagle stają się płaskie, a jak dołożymy do tego efekty stereofoniczne, które nagle zrobiły się monofoniczne to jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Teraz wyobraź sobie, że masz jeden słupek do którego wkładasz: bass, perkusję, dwa wokale, klawisze, ewentualnie loopy i gitarę. Nie da się tego w tym słupku poukładać, bo wszystko masz jedno na drugim i nie ma miejsca by zrobić plany. W odsłuchu stereofonicznym jest zupełnie inaczej. Wszystko brzmi inaczej, a ty możesz delikatnie gitarkę przesunąć w lewo by zyskać więcej miejsca w Twoim miksie. Takie granie zupełnie nie męczy.  

Skoro przekonałem Was do słuchawek, lub zachęciłem, to teraz podsunę kilka rozwiązań. 

Jeśli nie macie analogowego systemu nagłośnienia (albo cyfrowego) z odpowiednią ilością torów odsłuchowych, to możecie wykorzystać Behringer P1.To małe pudełko, które może pracować zarówno w mono jak i stereo. Z tyłu podłączacie dwa, lub jeden kanał po XLR (dokładnie tak jak monitor podłogowy), podłączacie słuchawki i tyle. W przypadku tego urządzenia można wysłać na jeden kanał całą muzykę, a drugim kanałem wokal. Po co? Gdy nie ma możliwości regulacji głośności wokalu podczas gry, bo mikser daleko, to dzięki funkcji Balance, może regulować stosunek głośności całej muzyki do swojego wokalu. To najtańszy sposób na pojawienie się słuchawek na scenie, bo zawsze jest zagadka „gdzie podłączyć słuchawki” ? W zasadzie to od tego powinniśmy zacząć. Bo w ostateczności wokalista może użyć jakiegoś miksera, tylko to kolejny klocek na podłodze, na który można wpaść, wyrwać kabel itp. P1 możemy zawiesić na pulpicie na nuty, czy przyczepić do spodni (chociaż to drugie rozwiązanie mało wygodne). Urządzenie pracuje na zasilaczu jak i na baterii. Urządzenie kosztuje troszkę ponad 260 zł, a więc nie zrujnuje budżetu. Jeśli pracujesz na mikserze cyfrowym, to możesz swój odsłuch ustawić za pomocą aplikacji. Nawet jeden czy dwa odsłuchy douszne poprawią komfort na scenie i będzie ciszej, więc jak nie każdy w Twoim zespole jest przekonany do tego rozwiązania, a ty tak, to podniesiesz swój komfort pracy jak i zmniejszysz hałas na scenie. 

Tutaj podniosą alarm Ci, którzy chcieli tym sposobem ogarnąć cały zespół, ale mikser nie pozwala, bo 5 sztuk P1 w stereo to 10 auxów. Posiadacze X32 nie będą mieli takich problemów, ale właściciele XR-18 mogą narzekać na małą ilość wyjść. Wszak mikser ten jest najbardziej popularnym wśród zespołów, bo jest stageboxem i mikserem w jednym, a do tego posiada Wi-Fi. Jego 6 auxów to 6 osobnych monitorów, ale w stereo to już tylko komplety. Zanim wybuchnie między Wami wojna, to jest rozwiązanie troszkę droższe, ale wygodniejsze pod każdym względem. Każdy weteran „koncertu z obiadem” przeszedł przez mękę wielkich segregatorów z utworami i zamienił je na lekki tablet. Posiadacz Behringer P1 w momencie gdy zmieni mu się odsłuch to musi przejść do aplikacji i już nie ma ani tekstu, ani nut, czy tam kwitów. Co wtedy? 

Rozwiązaniem jest P16-M. To personalny system odsłuchowy, który znacznie ułatwia sprawę. Można go już kupić poniżej 1500zł. Wiem, że to dużo, ale ja jestem nim zachwycony i zaraz powiem Wam dlaczego.

Jeśli macie w zespole XR-18 to macie port ULTRANET. Tym portem wychodzicie do P16M po kablu Ethernet… i to w zasadzie wszystko. Podłączyliście właśnie P16M do stołu. Jeśli macie kolejne egzemplarze, to łączycie kolejne ze sobą takim samym kablem. Jak to działa. W mikserze ustawiacie 16 kanałów, które będą wysyłane do Waszego P16M. Każdy ma to samo. Nie można wysłać każdemu inaczej i zdaje sobię sprawę z tego, że dla niektórych może to być za mało, ale podpowiem, że możemy wysłać sumę np. całych bębnów. Wtedy zyskacie dodatkowe kanały.

Oto jak można łączyć P16 ze sobą:

Zaletą urządzenia jest, że od razu masz odsłuch w stereo. Po drugie na pokładzie jest limiter. Najważniejsze przed nami. W bardzo szybki sposób możesz dokonać korekcji każdego kanału oraz rozmieścić go w panoramie. By uniknąć klaustrofobicznego efektu zamknięcia w słuchawkach polecam na kanale 15-16 wstawić ambient z sali w stereo i mamy komplet. Możemy grupować kanały i linkować w celu szybkiego zarządzania nimi, lub przywoływać różne presety. Jest jeszcze jedna fajna opcja. Jeśli wokalista z klawiszowcem może się dogadać pod względem odsłuchu, to z P16-M możesz wysłać sygnał np. do P1 i mieć to samo. Rozwiązanie fajne gdy nie ma dużo auxów. 

Generalnie P16M eliminuje Wam potrzebę korzystania z iPada, kiedy potrzebujesz zmiany ustawienia odsłuchu. Każdy na swojej P16M może mieć inne proporcje i inną equalizację, a łączycie się poprzez Ethernet. Nie potrzeba podwójnych XLR’ów. Kolejna zaleta - takie rozwiązanie nie obciąża Auxów, więc jak przyjdzie potrzeba np. wysłania waszej muzyki gdzieś dalej, to jesteście na to gotowi. 

P16M ma jeszcze jedną zaletę. Edukacyjną. Obcując z niektórymi wokalistami, widzę, że nie do końca wiedzą co chcą mieć w odsłuchu. Później wina spada na akustyka. Tutaj same kręcą swój odsłuch, ucząc się. Wypracowują swoją metodę na najlepszy odsłuch i to jest najfajniejsze. 

Oto film na którym omawiam zasadę działania P16M:

 

A co jeśli nie macie stołu Behringera tylko inną cyfrę, albo chcecie zmienić stół na inny?

Z tym nie ma też problemu. To wcale nie oznacza, że Wasze personalne odsłuchy są do wyrzucenia. Wystarczy kupić konwerter POWERPLAY P16I. Działa on bardzo prosto. W waszym stole zapewne możecie wysłać po ADAT do 8 kanałów. Podłączacie P16I przez ADAT do Waszego stołu, a Wasze monitory P16 klasycznie przez ULTRANET do P16I. Warunek jest jeden - mikser musi posiadać ADAT, chociaż w nowych mikserach ADAT należy do rzadkości. P16i posiada oprócz ADAT, wejścia analog IN, więc możecie ze swojego stołu podać kanały i wszystko wrzucić do P16I. 

Oczywiście jest podobny system firmy Aviom, jednak droższy. 

Dla wokalistek jest jeszcze rozwiązanie jedno. Sprawdźcie u siebie jakim sprzętem dysponujecie. Może się okazać, że was procesor wokalowy posiada dodatkowe funkcje. Podczas pisania testu urządzenia TC Helicon Perform VK, wyszła aktualizacja i dodała ciekawą zmianę. Kiedy podłączasz sygnał Aux do urządzenia normalnie służy Ci do tego byś mógł podłączyć np. odtwarzacz mp3 i wysłał to na głośniki. Po aktualizacji wystarczy, że przy podłączaniu kabla przytrzymasz przycisk z narysowanymi słuchawkami, a system nie wypuści sygnału na zewnątrz. Daje to możliwość podłączenia odsłuchu zewnętrznego. Samo urządzenie jest przed Tobą, więc nie trzeba kilometrów kabla, no chyba, że jesteś lwem scenicznym i ganiasz po scenie. Jeśli rozważasz zakup harmonizera i systemu odsłuchowego, to może upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu. 

 

(test: http://www.muzykuj.com/testy/akcesoria-ios/tc-helicon-perform-vk-test,715.html)

Słuchawki podczas eventów ułatwiają robotę trzem stronom. Pierwsza to WY - zespół. Słyszycie się, oszczędzacie słuch. Mówią, że słuchawki niszczą słuch, ale nie wiem co gorsze. Słuchawki czy przez 8 h słuchanie talerzy od głośnego perkusisty, który jest 2 metry od Ciebie? Drugą stroną jest Wasz akustyk. Może to ukręcić sensownie i ma zapas mocy z jaką może zagrać. Jest jeszcze jedna strona. Klient. On się nie musi znać. Jego nie interesuje, że warunki w lokalu są słabe i że wokalu nie słychać. On wie, że gracie głośno i nieprzyjemnie. Pewnie nie raz usłyszeliście „fajnie gracie, ale możecie troszkę ciszej”?, albo „w takim hałasie nasi goście nie będą siedzieć”. Głośno nie zawsze znaczy dobrze i Wasz klient z pewnością doceni zmianę monitorów na „uszy”, co spowoduje że Wasz napięty kalendarz będzie pękał w szwach. I tego Wam wszystkim życzę. 

comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka