felietony

06.03.2012r.

W poszukiwaniu nowości.

Szukając nowości

Od pewnego czasu zastanawia mnie sytuacja na rynku instrumentów muzycznych, który podobno cały czas się rozwija. Przyglądam się z uwagą coraz to nowszym technologiom, które... hmm i tutaj właśnie pojawia się pytanie, czy pobudza kreatywność, daje nowe możliwości, czy też tylko drenuje nasze portfele.
Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że żyjemy w bardzo drogim środowisku. Cena paliwa rośnie, żywności też, zatem nie dziwi nas fakt, że najnowsza technologia jest droga. Sam czasem łapię się na tym, że niezastanawiając się sięgam po mysz komputerową za ponad stówkę, a kiedyś i ta za 15 zł była dobra.

Swoją muzyczną drogę zacząłem od dziecka, a przez moje palce przeszło dużo tańszych, jak i flagowych instrumentów, które były syntezatorami, rom playerami, samplerami. W kategorii syntezatorów analogowych panował odważny ekshibicjonizm i wszystko co instrument miał do zaoferowania było wyrzucone na panel przedni, ku uciesze użytkownika. Po analogach przyszła pora na syntezatory cyfrowe. DX, M1- to instrumenty legendarne, lecz bardzo oszczędne w płycie czołowej, co mocno zabiło kreatywność wielu muzyków, a wzmogło działalność presetowców. W tym momencie ktoś powiedział dość instrumentom nie pozwalającym na pełną kontrolę brzmienia, a to zaowocowało wysypem nowoczesnych instrumentów. Rok w rok jesteśmy zasypywani kolejnym niby super syntezatorem, który potrafi to samo co stary analog i generuje ten przyjemny "bzyk", jednak w nowej "budzie" kreuje się go na kolejny instrument, bez którego nie można swobodnie produkować muzyki. Co się zmieniło w stacjach roboczych od lat 95-2012? Aktualnie producenci zamiast poszukiwać nowoczesnych technologii, producenci poszli w drugą stronę. Wycofując ciekawe technologie np. VL, DX (w przypadku Yamahy) na kilka lat sprawiali, że ludzie zaczynają tęsknić za nimi. Więc buduje się kolejny kombajn, który będzie miał znów stare brzmienia w nowej odsłonie.
W tym całym mętliku człowiek uświadamia sobie, że to droga donikąd. Producenci wabiąc nas pokazują kolorowe instrumenty, które tak naprawdę z każdym nowym modelem leczą swoje kalectwo, bo kastracja instrumentów dotyczyła wszystkiego i cieszę się, że chociaż kółka modulation i pitch band zostały. Bardzo szanuję Yamahę DX7, Korga M1, bo to kawał historii, a wymienione instrumenty przecierały szlak, lecz dość długo otrzepujemy się po tych presetowcach. W latach osiemdziesiątych była moda na Hammonda i Rhodesa, a w naszych czasach znów produkuje się klony tych instrumentów i na te brzmienia kładzie się aktualnie nacisk. Nie mam nic przeciwko temu, gdyż sam jestem posiadaczem oryginalnego Fendera Mark I i kocham jego sound, natomiast patrząc troszkę w tył zorientujemy się że... to wszystko już było. Staram się zrozumieć, gdyż lubię styl Retro, podobają mi sie samochody nawiązujące do dawnych czasów i jestem niemal pewny, że i Citroen wypuści nowoczesną wersję 2CV (popularna kaczka) w odpowiedzi na Fiata 500 :-), lecz o ile w samochodach dostajemy stylizację retro z całkiem nowym prowadzeniem, ABS, ASR, to w instrumentach klawiszowych nie jest już tak ładnie.
Aktualne nowości to znów powrót do starych czasów, Keytary, Hammondy, Rhodesy, i wszelkiej maści klony różnych analogów. Bardzo dobrze kiedy pojawiają się takie technologie jak SuperNatural czy też Karma, ale skoro kilkudziesięcioletni Kurzweil z podrasowaną technologią VAST ciągle jest w czołówce i wydaje się być niezagrożony, to jest to sygnał, że trzeba by się bardziej wysilić, aby w końcu coś ruszyło do przodu. Polifonia 128 głosowa w instrumentach z 2012 wydaje się być skandalem, a my cieszymy się kiedy nowemu Rom-Playerowi przybędzie kolejne 300 mb na próbki.
Kolejna istotna sprawa. Dla muzyka który posiadał instrumenty typu: Korg Triton, Kurzweil K2600, Yamaha S90es przejście na aktualny model, to przejście na dokładnie tą samą technologię. Tutaj jedynie Korg Kronos wydaje sie odmieniać tę sytuację ze względu na dodanie znów starych technologii przetwarzania dźwięku. Przyjrzyjmy się instrumentom programowym firmy Spectrasonic. Pojawił się pierwszy Stylus, Atmoshpere i Trylogy - było świetnie, następcy Stylus RMX, Omnisphere, Trilian to instrumenty które posiadają coś nowego, nowy sposób kreacji dźwięku i brzmienia, których nie usłyszymy w żadnym Rom-playerze, czyli jednak można. Pomijam kwestię przygotowania brzmień przez producenta, a jedynie koszt zamieszczenia go w instrumencie, który opiera się na zamontowaniu 500gb dysku twardego i dużej pamięci Ram/ Rom. Skoro Korg X5 posiadał 6 mb na brzmienia i jego data produkcji przypada na 96 rok, a każdy następny instrument rozmiar pamięci Rom miał sukcesywnie zwiększany, to aktualne modele powinny posiadać po 10 gb miejsca na swoje próbki. Niestety dzisiaj szałem jest pamięć Flash Ram, dzięki której po uruchomieniu instrumentu nie musimy wczytywać ponownie naszych brzmień do samplerów i to ona króluje przez obecne 3 lata, natomiast rozwój od strony wykonawczej leży.
Producenci sprytnie wyciskają z ludzi pieniądze przygotowując np. Edytor na IPada, tym samym mówiąc wprost, że instrument ma tak fatalny interface, że musimy wykorzystać 10 calowy tablet. Oczywiście ja nie neguje zakupu nowego instrumentu. Osobiście uważam, że nowy instrument dodaje inspiracji, zachęca do poszukiwania nowych brzmień (w miarę możliwości), dodaje chęci do ćwiczeń i jest wielkim motywatorem. Dlaczego jednak  patrząc na nowości jedyną rzeczą, którą różni technologicznie Yamahę Motif XS od najnowszego XF jest brak kości Flash? To samo dotyczy najnowszego Kurzweila, chociaż tutaj producent dał kompatybilność wsteczną. Dlaczego znów wstecz a nie do przodu.
No dobrze. Rozpocznijmy poszukiwania instrumentu, który spełni moje oczekiwania względem Pianina, Rhodesa i Hammonda, oraz da funkcjonalny uniwersalny, nowoczesny syntezator. Niechaj to będzie zamknięte w jedną obudowę. Jeśli wybór padnie na Clavię, polegniemy na Syntezatorze. Yamaha? Słabe brzmienie Hammondowe i Rhodesowe, Kurzweil? jest lepiej, ale syntezator brzmi analogowo. Może Roland? Fantom G8 to lekko zmodyfikowany X8. Sami widzicie, że wcale nie jest tak różowo jak by się to mogło wydawać. Oczywiście w moim biadoleniu jest troszeczkę przesady, gdyż każdy instrument z najwyższej półki brzmi na poziomie zawodowym i to nie podlega dyskusji, lecz chciałbym aby przyszedł taki moment że powiem - " tak to jest coś nowego". 
W instrumentach brakuje świeżości pod kątem sterowania. Kontroler Yamahy Breath Controler został zupełnie zarzucony przez firmę, Kurzweil też pozwala pasek Ribbon kupić osobno. Przyszłość upatruje się w dotykowych panelach LCD. Bardzo wygodnie steruje się nimi dźwięk, jednak mają podstawową wadę. Musimy jedną rękę mieć na panelu, a to nie jest komfortowe. Sterownik kontrolowany oddechem był bardziej praktyczny. Dlaczego w tej kwestii robimy krok do tyłu?
Marzy mi się instrument doskonały, który posiada 5 efektów insert, na każdy part, takich partów niech będzie 32. Na to wszystko kolejne 5 insertów, na wyjście Master. Polifonia 512 głosowa w trybie Stereo, a nie jak do tej pory mono, z dynamicznym przyznawaniem głosów. Z takim zapasem sprzętowym można spokojnie działać. Celowo nie piszę o brzmieniach, gdyż to jest kwestia gustu. Środowisko pracy w instrumencie musi zostać mocno usprawnione, gdyż obecny stan rzeczy nadal ogranicza użytkownika dość mocno. Jest jedno światełko w tunelu, które rozjaśnił Korg Kronos i mam nadzieję, że wszyscy producenci pójdą chociaż tym tropem i zostanie dodane do instrumentów o wiele więcej, niż tylko kolejny Ram i więcej pamięci Rom.
Kończąc mój wywód, chciałbym doczekać dni kiedy instrument technologicznie nie będzie nas ograniczał, a jego brzmienia będą świeże i doskonałe. Czego wszystkim i sobie życzę.